Węgry były jedynym krajem w Europie, gdzie przez ostatnie miesiące obowiązywały limity cen na paliwo. We wtorkowy wieczór (6 grudnia) węgierski koncern naftowo-gazowy MOL poinformował, że sytuacja związana z dostawami paliw w tym kraju jest krytyczna. Wszystko przez paniczne zakupy kierowców, które doprowadziły do gwałtownego wzrostu popytu i ogromnych niedoborów paliwa.
Więcej ciekawych newsów motoryzacyjnych znajdziesz na stronie głównej Gazeta.pl
Węgierskie media od kilku dni mówiły o panice wśród kierowców. Na portalach społecznościowych pojawiają się relacje z wielu miejsc w kraju, w których kierowcy ustawiają się w długich kolejkach, licząc na zatankowanie samochodów. Członek zarządu węgierskiego koncernu MOL poinformował, że firma nie jest w stanie zaspokoić popytu na paliwo, oprócz tego prawie 30 proc. paliw musi być importowane.
Tylko z ubiegłym tygodniu popyt na benzynę był dwukrotnie wyższy niż w ubiegłym roku. W przypadku oleju napędowego popyt był półtora razy większy. W obrębie 70 stacji wchodzących w skład sieci MOL, jedna czwarta nie ma już żadnych zapasów paliwa.
Zdaniem węgierskich polityków, unijne sankcje naftowe, które weszły w życie w poniedziałek, spowodowały zakłócenia w dostawach paliw na terenie Węgier.
Dlatego rząd w Budapeszcie postanowił zareagować i wdrożył z godziny na godzinę decyzję o zniesieniu limitu cen paliw. Decyzję ogłoszono od razu w węgierskim dzienniku urzędowym, w związku z czym weszła w życie natychmiast – we wtorek 6 grudnia o godzinie 23.
Rozwiązanie, które funkcjonowało od listopada 2021 roku, pozwalało tankować taniej. Dzięki limitowi cen właściciele samochodów, taksówek i maszyn rolniczych mogli tankować paliwo za 480 forintów za litr (ok. 5,50 zł za litr). Limit cen dotyczył tylko Węgrów, obcokrajowcy musieli płacić drożej.
Po zniesieniu limitów ceny na stacjach MOL drastycznie wzrosły, Aktualnie wynoszą 641 forintów za litr benzyny (ok. 7,30 zł za litr) oraz 699 forintów za litr oleju napędowego (ok. 7.90 zł).