To najskromniejsza kategoria, ale wiemy, że małe prezenty potrafią sprawić dużą radość.
Większość nowszych samochodów wyposażona jest w ekrany dotykowe, które potrafią wyglądać ładnie, pod warunkiem że są czyste. Dotykowe i czyste to niestety dwie cechy, które ciężko połączyć. Nie trzeba być maniakiem czystości, żeby ślady palców na ekranie nie pozwalały zaznać spokoju ducha. Tym, którym to nie przeszkadza – zazdroszczę, a tym, którzy wewnętrznie „cierpią" na ten widok, polecam prosty w użyciu czyścik. To atomizer, który pokryty jest mikrofibrą, a więc jedno urządzenie do spryskania ekranu oraz do przecierania. Genialne w swojej prostocie. Gdy płyn się skończy, można ponownie uzupełnić pojemniczek. Szukając takiego prezentu w internecie, warto uważać, aby nie zamówić takiego, który będzie wędrował do was z chin, bo może nie zdążyć na święta. Taki jak tutaj, powinien zdążyć.
Koszt: ok. 20 zł
Nie oszukujmy się. Nawet jeśli nie wychodzicie z domu bez skrzynki z narzędziami to i tak prędzej czy później dopadnie was sytuacja, w której zabraknie wam śrubokręta albo klucza. Można się na taki wypadek zabezpieczyć. Wystarczy wyposażyć się w brelok, który zastąpi nam kilka podstawowych narzędzi. Wybrany przez nas wyposażony jest w śrubokręty krzyżakowe i płaskie, klucz 10 mm, otwieracz do butelek, nakładkę na bity oraz latarkę LED. Wykonany jest ze stali oraz materiału kompozytowego. Wygląda na solidny i nieprzesadnie duży. Link znajduje się tutaj.
Koszt: ok. 35 zł
O wycieraczkach nikt nie pamięta, dopóki nie spadnie deszcz. Wtedy może się okazać, że nasze pióra zostawiają smugi, co potrafi na dłuższą metę zirytować nawet kierowców o stoickim spokoju. Możliwe, że nadają się one tylko do wymiany, ale bardzo prawdopodobne jest, że wystarczy je tylko nieco odświeżyć. W tym pomoże narzędzie naprawcze do wycieraczek. Takie urządzenie możecie znaleźć na przykład tutaj.
Koszt: ok. 30 zł
Czasem zachodzi potrzeba sprawdzenia ciśnienia w oponach. Zamiast jechać na stację paliw, można wykorzystać mały i poręczny manometr. Dla samochodów osobowych w zupełności wystarczy z zakresem pomiarowym do trzech-czterech barów. Przykładowy wskaźnik ciśnienia znajdziecie tutaj.
Koszt: 20-70 zł
Więcej porad świątecznych znajdziesz na stronie Gazeta.pl
Zwiększamy pułap cenowy do 200 zł
To już całkiem niezła suma, żeby uszczęśliwić obdarowanego. Zacznijmy jednak od czegoś, co prawie zmieściło się w poprzedniej kategorii.
Możecie być zdziwieni, że zapach samochodowy nie załapał się do poprzedniej puli. Ten, który wybrałem, kosztuje 59 złotych i jest trochę bardziej „premium". Na stronie znajdziecie 9 odmian zapachowych i większość z nich zdecydowanie odbiega od standardowych odświeżaczy samochodowych. Odbiegają również wyglądem, bo są dosyć minimalistyczne i nierzucające się w oczy, dzięki czemu nie oszpecają wnętrza. Są ładnie zapakowane, a więc w sam raz na prezent. W sklepach stacjonarnych można sprawdzić na własnym nosie, który będzie odpowiedni. Link znajdziecie tutaj.
Koszt: 59 zł
Może to mało oryginalna propozycja, ale z własnego doświadczenia wiem, że ciężko o dobry kubek termiczny, który sprawdzi się w samochodzie. Ten sprawdził się u mnie. Dobrze trzyma temperaturę, jest szczelny i ładnie wykonany, ale jego ogromną zaletą z punktu widzenia kierowcy jest to, że można go obsłużyć jedną ręką. Na nierównościach napijecie się bez oblewania swojej ulubionej koszuli. Jeśli nie chcecie polegać tylko na mojej ocenie, to w internecie znajdziecie sporo opinii.
Koszt: ok. 120 zł
Uchwyt na telefon z ładowarką ma dwie genialne funkcje. Przytrzymuje telefon i ładuje baterię. Czy coś więcej muszę tłumaczyć? Dodam tylko, że na takim gadżecie nie warto przesadnie oszczędzać. Wielokrotne wkładanie oraz wyjmowania smartfona może szybko uwidocznić wady tańszych modeli. Moja propozycja znajduje się tutaj. To na co warto zwrócić uwagę to moc ładowania. 5 W może w dzisiejszych czasach nie spełniać oczekiwań. Dyszka będzie lepsza, a 15 W to już całkiem szybkie ładowanie.
Koszt: ok. 150 zł
Bezkluczykowy dostęp do pojazdu to bardzo wygodna funkcja. Lubią z niej korzystać właściciele aut, a także złodzieje. Kradzież "na walizkę" jest dość popularną metodą. Na czym polega, możecie sprawdzić tutaj. Ja powiem tylko, że są etui, które blokują sygnał wysyłany przez kluczyk, co bardzo utrudni zadanie złodziejom. Komuś, kto bardzo lubi swoje auto, taki prezent może przypaść do gustu. Moją propozycję znajdziecie tutaj.
Koszt: 70-120 zł
To już prezent dla prawdziwych gadżeciarzy. Elektryczna skrobaczka do szyb może nieco ułatwić mroźne poranki. Jest wyposażona w plastikowe ostrza obrotowe, które nie powinny wyrządzić krzywdy szybom. Jeśli będziecie je skrobać pod blokiem, to taki gadżet może również pełnić funkcję budzika dla waszych sąsiadów, bo pracuje dosyć głośno. Przynajmniej nikomu nie umknie, że jesteście gadżeciarzami. W internecie znajdziecie sporo recenzji, a link do skrobaczki jest tutaj.
Koszt: 190 zł
Nie wiem jak u was, ale u mnie szukanie kluczy to element porannej rutyny. Można nauczyć się odkładać je zawsze w to samo miejsce, ale to mało nowoczesne rozwiązanie. Jeśli chcecie coś na miarę XXI wieku, to lokalizator od Apple’a sprawdzi się idealnie. Upewnijcie się tylko, czy osoba, której chcecie zrobić prezent, ma iPhone’a, bo może zrobić się niezręcznie. AirTag to małe urządzenie, które możecie przypiąć do kluczy, włożyć do plecaka albo do auta. Jest zasilane baterią i wykorzystuje technologie Bluetooth i NFC, dzięki którym naprowadzi was na zgubioną rzecz. Dzięki sprytnemu rozwiązaniu, nie potrzebuje nadajnika GPS ani karty SIM, żeby wysyłać informacje o swoim położeniu. Więcej o tym, jak działa AirTag przeczytacie tutaj. Jeśli zdecydujecie się na taki prezent, warto poszperać w internecie i znaleźć najlepszą ofertę.
Koszt: 150-180 zł
To świeża propozycja, która premierę miała zaledwie dwa miesiące temu, ale zdążyła już zebrać wiele pozytywnych opinii. Możemy w niej wcielić się w uczestnika popularnego rajdu Dakar. Rozbudowany i otwarty świat rozgrywki, duży wybór licencjonowanych pojazdów, kierowców i lokacji - te rzeczy zostały docenione przez graczy. Grę możecie kupić w wersji pudełkowej (obecnie znalazłem tylko przeznaczone na konsole) oraz w wersji elektronicznej np. tutaj.
Gdyby świat był idealny, to kierowcy zawsze odczekiwaliby wystarczającą ilość czasu po spożyciu alkoholu przed jazdą. Nie tylko po to, aby pozbyć się promili z krwi, ale także po to, aby wsiadać za kółko w pełni wypoczętym. W naszym nieidealnym świecie, wielu kierowcom zdarza się, że muszą sprawdzić, czy są już gotowi do jazdy. Wizyty na komisariacie pomoże uniknąć własny alkomat. Im bardziej wiarygodne wyniki chcemy otrzymywać, tym więcej musimy wydać na urządzenie. Profesjonalne alkomaty mogą kosztować nawet kilka tysięcy złotych. Do użytku domowego powinny wystarczyć takie za kilkaset złotych. Tutaj znajdziecie pierwszą propozycję, a tutaj drugą.
Koszt: 300 zł i 500 zł
Wideorejestrator w samochodzie jest trochę jak koło zapasowe. Najlepiej, jeśli się nie przyda, ale jeszcze lepiej, jeśli go nie zabraknie, kiedy będzie potrzebny. Na rynku znajduje się mnóstwo różnych propozycji kamer i można byłoby spędzić cały grudzień, przeglądając je wszystkie. Ja wybrałem dwie dosyć popularne propozycje ze średniej półki cenowej. Tutaj pierwsza. Tutaj druga.
Koszt: 419 zł i 499 zł
Alkomat i wideorejestrator to popularne akcesoria wśród kierowców. Może się więc okazać, że osoba, której robicie prezent, ma już jedno i drugie. Prawdopodobieństwo, że ma w swoim aucie urządzenie Yanosik jest już mniejsze. Co to takiego? Jeśli znacie aplikację Yanosik, to urządzenie spełnia taką samą funkcję, ale jego atutem jest fakt, że działa zawsze po uruchomieniu auta. Są wersje, które potrzebują łączności z telefonem, ale są też takie, które działają samodzielnie i niezależnie. Dzięki dołączonej karcie SIM, mają stały dostęp do internetu (może być dożywotni). Więcej szczegółów znajdziecie na stronie producenta. Za wersję GTm z dożywotnim dostępem do internetu i ekranem dotykowym trzeba zapłacić prawie 1400 zł. Tańsza alternatywa bez ekranu dotykowego kosztuje prawie 900 zł.
Klocki LEGO zna chyba każdy, ale jeśli jeszcze nie znacie serii „Technic" to warto nadrobić zaległości. To zabawki odpowiednie dla dzieci w wieku od 10 do 50 lat, a także dla wszystkich dorosłych. Nie jest to zabawa na jeden wieczór, bo instrukcja modelu, który wybrałem liczy prawie 300 stron. Sam zestaw składa się z 1580 elementów, które po złożeniu tworzą naprawdę skomplikowaną konstrukcję, mierzącą pół metra długości. Poza ciekawą bryłą nadwozia, model skrywa także rozbudowane wnętrze w postaci działających mechanizmów zawieszenia czy układu kierowniczego, a także sześciocylindrowego silnika typu bokser z ruchomymi tłokami. W serii Technic znajdziecie jeszcze kilka tańszych oraz droższych modeli. Tutaj link do mojego wyboru.
Koszt: 950 zł
Tym sposobem doszliśmy do najdroższego prezentu w naszym zestawieniu. Porsche Expirience wygląda trochę jak sen fana motoryzacji. Jeździsz po torze, przesiadasz się z jednego Porsche do drugiego i to nawet kilkanaście razy w ciągu dnia. Szlifujesz swoje umiejętności pod okiem wykwalifikowanej kadry, żeby osiągnąć jak najkrótszy czas okrążenia. Wejściówką do tego świata jest pierwszy pogram „Porsche on track". Jego uczestnicy mają możliwość usiąść za kółkiem wszystkich modeli Porsche i to w różnych wersjach. Po przejściu przez pierwszy poziom, możecie wziąć udział w kolejnym, a potem jeszcze kolejnym. Trochę jak w grze komputerowej, ale czy całe Porsche Expirience nie jest właśnie taką grą komputerową, tylko na żywo? Więcej szczegółów tutaj.
Koszt: od 5 300 zł