Nie każdy ma uprawnienia do jazdy pasem dla autobusów. Kierujący pojazdami dopuszczonymi powinni jednak zadać sobie dość ważne pytanie. Mianowicie, jak zjeżdżać z buspasa? Poszukiwanie odpowiedzi jest o tyle skomplikowane, że klucz nie zawiera się w samej definicji wydzielonego pasa ruchu. O czym wspominaliśmy już kiedyś w materiale opublikowanym w serwisie Gazeta.pl.
Buspas jest wydzielany na drodze na dwa sposoby. Pierwszym jest napis bus pojawiający się na jezdni, a drugim znak F-19 wskazujący pas ruchu dla określonych pojazdów. Tyle mówią przepisy. Drogowcy postanowili jednak dodać do nich nieco swojej inwencji. Właśnie dlatego "stuningowali" buspas za pomocą znaków poziomych. Pierwszym z nich jest znak P-2 "Linia pojedyncza ciągła". Drugim strzałki na jezdni prowadzące np. w innym kierunku niż te na sygnalizatorze.
Linia pojedyncza ciągła jest tak naprawdę bronią obusieczną. Z jednej strony sprawia, że kierowcy pojazdów jadących standardowymi pasa ruchu, nie mogą wjechać na buspas. Tyle że pojazd na buspasie również nie może się z niego legalnie wydostać. Linia ciągła jest nieprzekraczalna, a nawet nienaruszalna. Nie można jej nawet najechać. Złamanie tej zasady oznacza 100 zł mandatu i 1 punkt karny.
No dobrze, ale co z kierunkami jazdy? Tu sytuacja też jest skomplikowana. W okolicy skrzyżowania buspasy stają się bardziej "otwarte". W efekcie nie ograniczają się do ruchu autobusów i pojazdów DOP, ale także dają możliwość wykonania manewru skrętu w prawo każdemu innemu pojazdowi. Z praktycznego punktu widzenia oznacza to zatem mniej więcej tyle że:
Buspas kierunkowy czy też z własną sygnalizacją świetlną teoretycznie dotyczy wyłącznie autobusów. Czy odnosi się również do pojazdów DOP, a więc elektryków czy czasami też taksówek lub karetek? Na to wskazywałaby logika. W przeciwnym razie auta DOP chociaż otrzymałyby dostęp do buspasów, jednocześnie nie mogłyby w pełni z nich korzystać. Blokowałyby ruch autobusów. Takie rozwiązanie okazałoby się mało sensowne.