Małe tablice rejestracyjne pojawiły się w Polsce w lipcu 2018 roku. I tak naprawdę z miejsca zapanował na nie szał. Powód? Ten jest prosty. Zdaniem kierowców małe oznaczenia zamontowane na zderzaku auta wyglądają lepiej. I wielokrotnie pisaliśmy o tym w serwisie Gazeta.pl.
Niestety z małymi tablicami rejestracyjnymi jest pewien problem. Standardowe składają się w sumie z 7 znaków. Małe pozwalają na wpisanie tylko 4 znaków. A to oznacza dużo mniejszą ilość kombinacji i... mniejszą ilość tablic. W skrócie, im więcej kierowców zamówi małe tablice, bo takie lepiej wyglądają, tym mniej osób posiadających samochody amerykańskie ze zmniejszonymi miejscami na tablice załapie się na nie. Ustawodawca postanowił zatem działać. Tak pojawił się art. 60 ust. 1 pkt 3b ustawy Prawo o ruchu drogowym. Ten mówi że:
Zabrania się umieszczania na pojeździe jednorzędowych zmniejszonych tablic rejestracyjnych, jeżeli pojazd nie posiada zmniejszonych wymiarów miejsca konstrukcyjnie przeznaczonego do umieszczenia tablicy rejestracyjnej.
W sytuacji, w której samochód posiada konstrukcyjnie miejsca do umieszczenia standardowych tablic rejestracyjnych, a kierujący zamontuje zmniejszone, popełnia wykroczenie. To w czasie kontroli drogowej oznacza trzy typy sankcji.
Obecnie kierowca zamawiający małe tablice w urzędzie, choć w jego aucie jest miejsce do montażu standardowych oznaczeń, składa fałszywe oświadczenie. I robi to pod odpowiedzialnością karną, a więc popełnia przestępstwo. Użycie tego zapisu jest skrajnością. Warto jednak pamiętać też o tej ewentualności.
Przepisy są jasne. Tyle że stan prawny nie zawsze przekonuje motoryzacyjnych racjonalizatorów. Ci zamiast dostosować się do prawa, czasami wolą iść zasadą falandyzacji. A więc co nie jest zabronione, jest dozwolone. Przepis mówi wyraźnie o "posiadaniu zmniejszonych wymiarów miejsca konstrukcyjnie przeznaczonego do umieszczenia tablicy rejestracyjnej". Skoro auto nie było w nie wyposażone fabrycznie, kierowca sam może zadbać o pojawienie się tego elementu. Do tego potrzebuje... odrobiny szpachli.
Niestety szpachla nie jest cudownym środkiem zaradczym. Bo choć rzeczywiście pozwala na skuteczne zmniejszenie miejsca konstrukcyjnie przeznaczonego do umieszczenia tablicy rejestracyjnej, nie w każdym przypadku taki zabieg zakończy się efektem zadowalającym estetycznie. Żeby szpachli nie było widać, trzeba ją nie tylko nałożyć, ale i wyszlifować oraz na końcu polakierować element. Tylko w takim przypadku można mówić o sukcesie. Bez lakierowania, na zderzaku pojawi się beżowa masa, która choć uchroni kierowcę przed mandatem i utratą dowodu rejestracyjnego, wyglądać dobrze nie będzie nigdy.