Kierowca Subaru zatankował i poszedł zapłacić. W tym czasie samochód odjechał

Na jednej ze stacji benzynowych po Lublinem doszło do niebezpiecznej ytuacji. Kierowca po zatankowaniu udał się do budynku, żeby uregulować płatność. Gdy wrócił to okazało się, że samochodu nie ma już przy dystrybutorze.

Kierowca Subaru postanowił zatankował samochód na stacji benzynowej w Elizówce niedaleko Lublina, ale nie spodziewał się, co spotka go za kilka minut. Gdy poszedł zapłacić za tankowanie i wrócił, samochodu nie było już przy dystrybutorze. Jak donosi portal lublin112.pl, w międzyczasie Subaru samo ruszyło z miejsca i stoczyło się do pobliskiego rowu.

Więcej ciekawych newsów motoryzacyjnych znajdziesz na stronie głównej Gazeta.pl

Do tej niebezpiecznej sytuacji doszło w wyniku nieodpowiedniego zabezpieczenia samochodu. Najwidoczniej kierowca nie zaciągnął hamulca ręcznego ani nie wrzucił biegu. Na szczęście nikomu nic się nie stało. Samochód nie uległ poważnym uszkodzeniom, ale kierowca musiał ponieść koszty tankowania, a także wyciągnięcia pojazdu z rowu.

To kolejna tego typu sytuacja w województwie lubelskim w ciągu dwóch ostatnich lat. Kobieta z Bełżyc podjechała pod bankomat i zaparkowała samochód. Gdy wróciła z bankomatu, okazało się, że pojazdu nie ma. Kobieta zgłosiła kradzież, a na miejscu po kilku chwilach pojawiła się policja.

Po krótkiej rozmowie z poszkodowaną policjanci odkryli, że samochód wcale nie został skradziony. Auto zatrzymało się kilkadziesiąt metrów dalej na słupkach oddzielających chodnik od jezdni.

Zobacz wideo

W obu przypadkach zawinili kierowcy. Gdyby zaciągnęli hamulec ręczny lub wrzucili bieg - nie doszłoby do takiej sytuacji. Jak zwykle komentarze internautów pod zdjęciem są bardzo celne:

Tak to jest jak na nauce jazdy uczą tylko luz, luz i luz. Bieg zostawiać to się nie stoczy?? O ręcznym się zapomina....
Jak znam subaru, to pewnie normalnie stamtąd wyjechał
Subaru przeraziło się kwotą na dystrybutorze i swawolnie się oddaliło 
Więcej o:
Copyright © Agora SA