"A, ale urwał" w nowym wydaniu, czyli Punto kontra oblodzona jezdnia

Pierwszy śnieg już za nami. Wielu kierowców musiało się więc zmierzyć z niesprzyjającymi warunkami na drodze. Jedynym z nich był prowadzący Fiata Punto, który w starciu z oblodzoną nawierzchnią okazał się nie mieć większych szans. Niestety, nierówna walka zakończyła się kolizją z SUV-em.

Legendarny już filmik znany szerszej publiczności pod obiegowym tytułem "Ale urwał" doczekał się następcy. Niestety, nowy materiał nie jest już tak barwny, a jedyną w miarę zrozumiałą kwestią jest agresywnie wyseplenione - "No co Ty, k**** robisz!?". Co dokładnie można zobaczyć na nagraniu?

Walkę kierowcy Punto z niesprzyjającymi warunkami na jezdni uchwycono na jednym ze skrzyżowań w Chojnicach. Kierowca próbował zahamować przed znakiem A-7 "ustąp pierwszeństwa". Musiał być bardzo zaskoczony, gdy zobaczył, że jego samochód bezwładnie porusza się naprzód. Poprzez maksymalne skręcenie kół prowadzący próbował zmienić kierunek jazdy. Niestety, nie zdało się to na wiele. Ślizgający się po nawierzchni Fiat uderzył w zaparkowanego w pobliżu SUV-a.

Niestety, nagranie jest w bardzo niskiej jakości, przez co nie widać dokładnie wszystkich szczegółów. Można jednak dostrzec, że koła samochodu są zablokowane. Jest to o tyle dziwne, że ABS w trzeciej generacji Punto był już seryjnie montowany (system nie pozwala na zblokowanie się kół podczas hamowania, co pomaga w manewrowaniu). Jedynym możliwym wytłumaczeniem jest to, że auto musiało zgasnąć w trakcie jazdy.

Kolejną kwestią mogą być także nieodpowiednie opony, jak również ich ułożenie względem kierunku jazdy. Jazda na letnich oponach w takich warunkach to proszenie się o kłopoty. Ponadto, w momencie, w którym koła są mocno skręcone, szansa na wyhamowanie drastycznie spada. W takiej sytuacji wypadałoby ułożyć koła równolegle do kierunku jazdy. Dodatkowo warto byłoby wcisnąć sprzęgło i odciągnąć nieco nogę z hamulca. Kierowca zrobił jednak to, co podpowiadał mu instynkt, skręcając i dusząc pedał hamulca.

Internauci wytykają także brak doświadczenia prowadzącego w kwestii jazdy po śliskiej nawierzchni. Mało jest jednak kierowców, którzy takie umiejętności rzeczywiście posiadają. Podczas kursów na prawo jazdy nikt nie przygotowuje kursantów na tego typu scenariusze. Specjalne szkolenia to z kolei koszt przekraczający paręset złotych. Dla przeciętnego Kowalskiego, potrzebującego samochodu, by dojechać do pracy i sklepu, taki wydatek to wyrzucanie pieniędzy w błoto. Poza tym, by wypracować odpowiednie nawyki potrzeba dużo ćwiczeń i przede wszystkim czasu. Większość kierowców po paru sezonach i tak straciłoby nabytą wiedzę, która w praktyce i tak bardzo rzadko byłaby wykorzystywana.

Zobacz wideo
Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.