Do zdarzenia doszło kilka dni temu na drodze krajowej nr 16 przed Grudziądzem. Kierowca został zatrzymany do kontroli przez funkcjonariuszy Komendy Powiatowej Policji w Świeciu.
Więcej ciekawych newsów motoryzacyjnych znajdziesz na stronie głównej Gazeta.pl
Policjant zarzucił kierowcy, że jechał zbyt szybko i podpierał to pomiarem z radaru, który według niego wskazywał 83 km/h w obszarze zabudowanym. Kierowca od razu nie zgodził się z policjantem i poinformował, że całe zdarzenie zostało nagrane, co wyraźnie zbulwersowało mundurowego.
Na filmie widać wyraźnie jak kierowca zwalnia po przekroczeniu znaku, ale przez kilkaset metrów nadal poruszał się z prędkością nieco wyższą niż dopuszczalna. Nie była to jednak prędkość, jaką zarzucał mu funkcjonariusz.
Więcej niż 60-65 km/h przy znaku nie jechałem
- przyznał kierowca i poprosił o ukaranie zgodnie ze stanem zarejestrowanym na filmie. Policjant twierdził, że od miejsca pomiaru do znaku jest 419 metrów i jego zdaniem samochód poruszał się z prędkością ponad 80 km/h już za znaczkiem oznaczającym początek obszaru zabudowanego. Funkcjonariusz stwierdził też, że nie może wpisać na bloczku mandatowym prędkości, którą podaje kierowca.
Podczas rozmowy policjanci sprawdzili w systemie wcześniejsze wykroczenia kierowcy i dociekali, dlaczego wcześniej przyjmował mandaty za przekroczenie prędkości, a teraz nie zgadza się z ich wersją zdarzeń.
Bohater nagrania przyznał, że od tamtego czasu porusza się wyłącznie z włączoną kamerą, ponieważ w jego ocenie został dwa razy oszukany przez policję. Mundurowi poprosili o zaprezentowanie nagrania, które potwierdziło jego wersję.
Nagranie okazało się wystarczające. Funkcjonariusze przeprowadzili jeszcze kontrolę wyposażenia pojazdu, pouczyli kierowcę i puścili go bez mandatu.