Coraz większymi krokami zbliża się moment, w którym kierowcy w Polsce będą musieli pojawić się u wulkanizatora na sezonowej wymianie ogumienia. Pisaliśmy o tym ostatnio także w serwisie Gazeta.pl. O czym pamiętać podczas takiej wizyty? Oczywiście o wyważaniu i pompowaniu kół. Ale nie tylko, bo niezwykle ważna jest też optymalizacja. Tylko nie wszyscy kierowcy wiedzą czym tak właściwie ona jest...
Opony i felgi są okrągłe. A więc przy zachowaniu właściwych wymiarów zawsze będą do siebie pasowały? Błąd. Opony mimo iż są produkowane na drodze perfekcyjnie zaprojektowanego procesu, mogą nie mieć idealnego kształtu czy rozłożenia gumy na całej powierzchni. To raz. Dwa identyczna sytuacja dotyczy felgi, która choć z fabryki wyjedzie prosta, skrzywi się po napotkaniu jednej z przeszkód na drodze.
Może się zatem okazać, że po przypadkowym montażu kół niedoskonałości opony i felgi spotkają się w taki sposób, że zaczną się potęgować. A skutkiem stanie się hałas pojawiający się w czasie jazdy i uczucie bicia występujące na kierownicy. Oczywiście możecie pomyśleć w tym momencie, że niedoskonałości te da się niwelować za pomocą ciężarków. Tak, to prawda. Tyle że obciążników nie można dokładać w nieskończoność... Dlatego lepszym pomysłem jest optymalizacja.
W optymalizacji podczas wymiany ogumienia chodzi o ustawienie opon i felg w taki sposób, aby występujące na ich powierzchni niedoskonałości pojawiły się po przeciwnych stronach. Będą się w ten sposób równoważyły. Nie będą odczuwalne w czasie jazdy.
Optymalizacja opon podczas sezonowej wymiany powinna być standardem. Standardem w Polsce niestety nie jest. Powinna być stosowana w ramach działań prewencyjnych. O jej wykonanie można poprosić wulkanizatora w czasie sezonowej wymiany ogumienia. Tyle że kierujący musi się liczyć z dodatkowym kosztem. A ile to kosztuje? O ile wymiana opon za komplet kosztuje od 60 do nawet 200 zł, o tyle za samą optymalizację opon trzeba dopłacić praktycznie drugie tyle. Optymalizacja jednego koła kosztuje bowiem od 20 do nawet 50 zł.