Przykleili się do podłogi w pawilonie Porsche. Nie przewidzieli jednej rzeczy

Działacze Scientist Rebbelion walczący o m.in. dekarbonizację sektora transportowego, w ramach protestu przykleili się do podłogi w pawilonie Porsche w volkswagenowskim Autostadt w Wolsfburgu. Nie przewidzieli, że taki pomysł niesie za sobą konsekwencje. I to dość krępujące.

Przedwczoraj (19.10) grupa naukowców z Scientist Rebbelion, na czele z Gianlucą Grimaldą, w ramach protestu przykleiła się do podłogi specjalnego pawilonu Porsche w należącym do Volkswagena motoryzacyjnym miasteczku Autostadt w Wolsfburgu. Wybór miejsca nie jest przypadkowy. Niemiecki koncern jest w końcu pierwszym w Europie i drugim na świecie największym producentem samochodów. Zdaniem naukowców jego wpływ na środowisko jest katastrofalny.

W związku z tym protestujący domagają się m.in. bezpośredniego spotkania z dyrektorem generalnym koncernu, Olivierem Blumem, czy też ograniczenia prędkości na autostradach, nawet do 100 km/h. Wszystko to ma pomóc ograniczyć emisję dwutlenku węgla, który odpowiada za wzrost średniej temperatury na świecie. Taka zmiana wiąże się z m.in. powodziami czy huraganami.

Zobacz wideo

Naukowcy nie przewidzieli jednak, że wybrana przez nich forma protestu utrudni im nieco zaspokajanie naturalnych potrzeb. Narzekają, że pracownicy miasteczka nie zapewnili im specjalnych pojemników do załatwiania spraw natury fizjologicznej, czy też nie wpuszczają osoby z zewnętrznym kateringiem. Protestujący zdani są więc na jedzenie, jakie dostarcza obsługa obiektu.

Co więcej, na noc wyłączane jest oświetlenie i ogrzewanie, co w aktualnej sytuacji polityczno-gospodarczej wcale nie dziwi. Jedynym źródłem światła są dla nich reflektory hybrydowej Panamery, a także latarki ochrony, która dogląda ich od czasu do czasu.

Na ten moment protestującym udało się jedynie nie przespać nocy. W przypadku samego Gianluki Grimaldiego przyklejenie dłoni do podłogi poskutkowało jej obrzękiem oraz potrzebą przetransportowania go do szpitala. Nie zrezygnował on jednak ze swojej głodówki. Tak czy inaczej, nic nie wskazuje na to, żeby protest naukowców, w popularnej ostatnio formie, przyniósł jeszcze jakiś większy skutek.

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.