W Szwecji kradną kamery z fotoradarów. Trop prowadzi do Rosji

Na ulicach Szwecji dochodzi do licznych incydentów z przydrożnymi fotoradarami. Komuś zależy na ich zawartości. Aparaty znajdujące się w środku mogą trafiać do rosyjskich dronów.

Szwedzka Administracja Transportu donosi, że w ostatnich miesiącach doszło do ponad 100 kradzieży fotoradarów w całym kraju. W rekordowy dzień z ulic zniknęło 50 urządzeń. Innego dnia, na jednej drodze krajowej ofiarą padło 11 radarów. Czy to spisek kierowców? Raczej nie. Służby prowadzą już od dłuższego czasu dochodzenie w tej sprawie, ale zdobytymi informacjami nie chcę się jeszcze dzielić. 

Więcej wiadomości ze świata motoryzacji znajdziesz na stronie Gazeta.pl 

Dlaczego ktoś okrada fotoradary? 

W szafkach fotoradarów znajduje się kilka elementów. Każdy z nich ma sporą wartość, ale łupem padają najczęściej aparaty, które wykonują zdjęcia samochodów przekraczających prędkość. W Szwecji są to dość standardowe cyfrowe lustrzanki marki Canon. Szwedzkie służby wielokrotnie odnajdywały okradzione fotoradary, w których oprócz aparatów nie brakowało niczego innego. W niektórych przypadkach złodzieje kradli również część osprzętu, ale później go porzucali. 

Możliwe, że skradzione aparaty trafiają do Rosji. Dokładnie takie same kamery odnajdują ukraińscy żołnierze w rosyjskich dronach domowej roboty. Można to zobaczyć na filmie publikowanym przez Ministerstwo Obrony Ukrainy, na którym rozebrano jeden z takich statków powietrznych. Miały one brać udział w licznych atakach na ukraińskie wojsko. 

 

Są proste, ale spełniają swoje zadanie 

Mimo stosunkowo prostej i amatorskiej konstrukcji, dobrze sprawdzają się do rozpoznania i lokalizacji ukraińskich pozycji obronnych. Mówi się, że były one również używane do lokalizowania celów do ataku.

Niezależnie od tego, czy aparaty z fotoradarów trafiają do rosyjskich amatorskich dronów, dla szwedzkich służb oznacza to problem oraz spore koszty. Mimo tego, że same lustrzanki nie kosztują wiele, to koszt odrestaurowania takiego zniszczonego fotoradaru jest dość wysoki. Jak podaje szwedzki portal Aftonbladet, w większości przypadków szafki radarów zostały wyłamane, a następnie wyjęto tak zwaną kasetę pomiarową. Jest to rodzaj pudełka, w którym mieszczą się kamera, radar, lampa błyskowa i procesor. Koszt wymiany takiego urządzenia może wynosić nawet 250 tysięcy koron, czyli ponad 100 tys. złotych. 

Szwedzka policja pytana o powiązanie kradzieży z rosyjskimi dronami mówi, że jest świadoma krążących doniesień, ale ze względu na dochodzenie nie chce teraz komentować tej sprawy. 

Zobacz wideo Przybysz z Ameryki rozgaszcza się u nas na dobre. Sprawdzamy, jak jeździ i co w sobie kryje Toyota Highlander
Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.