Tytuł tego materiału brzmi jak żart? Ale żartem nie jest. Podobnie jest w przypadku wielu innych materiałów publikowanych w serwisie Gazeta.pl. I od razu może powiem, że w tej informacji nie chodzi wcale o ułańską fantazję szefów niemieckiej policji czy zwyczajną pomyłkę zaopatrzeniowca. Bo olej kuchenny sprawia, że funkcjonariusze znaleźli tani sposób na... zwycięstwo z klimatycznymi aktywistami. O co w tej sprawie chodzi? Zacznijmy od początku.
Klimatyczni aktywiści uparli się na Niemcy. A w połowie października szczególnie upodobali sobie Berlin. Z uporem maniaka blokują autostrady poprowadzone wokoło niemieckiej stolicy. Przy czym robią to dość skutecznie. Bo przyklejają się do asfaltu supermocnym klejem. A właściwie to robili to skutecznie. Robili, bo niemiecka policja właśnie znalazła sposób na usunięcie protestujących. Do rozmiękczenia kleju i oderwania protestanta od drogi potrzebny jest oleju kuchenny.
Za sprawą oleju powiedzmy słonecznikowego, dość szybko udało się ostatnio odblokować autostrady A100, A111 i A113 oraz tunel pod dawnym lotniskiem Tegel. Protesty grup ekologicznych nasilają się od początku tego roku.
Informacja z pewnością ma zabarwienie humorystyczne. Żartem jednak nie jest to, że niemiecka policja właśnie wyposażyła swoich funkcjonariuszy w olej kuchenny. A konkretnie kupiła go aż 100 litrów i to tylko na potrzeby berlińskich jednostek. W skrócie funkcjonariusze są gotowi na zbliżające się, ekologiczne protesty.
100 litrów oleju to dużo? Berliner Zeitung ma dużo dokładniejsze dane dotyczące tych zakupów. Według informacji gazety funkcjonariusze kupili 43,75 litra oleju słonecznikowego oraz 58 litrów oleju rzepakowego. W sumie wydali na ten cel 352,22 euro, czyli jakieś 1680 zł. Jaki przydział oleju dostanie każdy z berlińskich policjantów? No i tu zaczyna się prawdziwa humoreska. Rzecznik policji nie chciał odpowiedzieć na to pytanie w rozmowie z dziennikarzem Berliner Zeitung. Powód? To tajemnica ze względów – UWAGA! – taktycznych. Tak, to ten moment, w którym już możecie zanosić się ze śmiechu...