Więcej na temat kolejnych nowelizacji przepisów opowiadamy również w poradnikach publikowanych w serwisie Gazeta.pl.
Przepisy, a konkretnie art. 6 ust. 1 pkt 6 ustawy o kierujących pojazdami, nie ma żadnych wątpliwości. W przypadku prawa jazdy kategorii B kierującego dotyczą przede wszystkim dwa ograniczenia. Pierwsze odnosi się do typu pojazdu. Może prowadzić pojazdy samochodowe. Drugie jest wiązane z masą auta. Bo kat. B została ograniczona dopuszczalną masą całkowitą pojazdu wynoszącą nie więcej niż 3,5 tony.
Dura lex, sed lex? Trochę tak, a trochę nie. Tak, bo w sytuacji, w której kierowca posiadający kat. B będzie prowadził pojazd, który ma wpisane do dokumentów DMC o wartości np. 3501 kg, prowadzi de facto bez uprawnień. Dostanie zatem minimum 1500 zł mandatu i zakaz prowadzenia pojazdów mechanicznych od sędziego. Czemu zasada twardego prawa nie sprawdza się w tym przypadku? Bo przepisy przewidują pewien wyjątek od powyższych zasad.
Art. 6 ust. 3 pkt b lit. b ustawy o kierujących pojazdami wskazuje, że kierowca posiadający prawo jazdy kategorii B w szczególnym przypadku może poprowadzić pojazd samochodowy o dopuszczalnej masie całkowitej wynoszącej nawet 4250 kg. Najpierw muszą jednak wystąpić dwa warunki dodatkowe.
Użyteczna wskazówka. Gdzie znaleźć informację o dopuszczalnej masie całkowitej pojazdu? To proste, wystarczy wziąć w dłoń dowód rejestracyjny i zajrzeć do rubryki F.2. To tam wpisane jest DMC wyrażone w kg.
Skąd pomysł na to, aby zwiększyć uprawnienia wynikające z kategorii B i odnoszące się do DMC pojazdu? Niestety, ale takie jest prawo obecnych czasów. Samochody stają się coraz cięższe, a te o napędzie elektrycznym biją rekordy! Przykład? Najmocniejsze Audi e-tron ma wpisane 2620 kg masy własnej (2695 kg z kierowcą), a DMC to 3245 kg. Bardzo blisko granicy określonej przez polskie przepisy. Dłuższa wersja Mercedesa EQV? Van na prąd ma wpisane równe 3500 kg DMC. Bez nowelizacji 1 kg więcej i wypadłby z ligi kat. B.