Gdy już nawet policja prosi o wytłumaczenie przepisów, wiedz, że ustawodawca poważnie zaniedbał swoje obowiązki. Jak przekazuje portalowi Prawo.pl Mariusz Wasiak z Komendy Głównej Policji, specjalista z zakresu ruchu drogowego, policja wysłała do ministra infrastruktury pismo, w którym dzieli się swoimi wątpliwościami dotyczącymi przepisów, prosząc jednocześnie o stosowne wyjaśnienia. Aktualnie wyczekuje ona odpowiedzi.
"Nowelizacja pogmatwała wiele przepisów ustawy Prawo o ruchu drogowym, a kierowca powinien wiedzieć, czy dane miejsce jest na przykład skrzyżowaniem, czy nie jest, aby wiedzieć, jak ma się poprawnie zachować w danej sytuacji" - przekazuje Wasiak redakcji Prawo.pl.
Nowa definicja skrzyżowania obowiązująca od 21 września brzmi następująco:
Część drogi będącą połączeniem dróg albo jezdni jednej drogi w jednym poziomie, z wyjątkiem połączenia drogi o nawierzchni twardej z drogą o nawierzchni gruntowej lub z drogą wewnętrzną
Oznacza to, że m.in. łączniki jezdni jednej drogi, które przeznaczone są do nawracania, stają się skrzyżowaniami. Takich miejsc w Polsce są tysiące, co oznacza, że policja mogłaby na potęgę karać niczego nieświadomych kierowców. A jest za co - za wyprzedzanie na skrzyżowaniach grozi mandat karny w wysokości przynajmniej 1000 zł.
Dodatkowo każde skrzyżowanie odwołuje m.in. ograniczenie prędkości. W obszarze zabudowanym, na odcinkach gdzie obowiązuje wyższe niż standardowo ograniczenie prędkości np. 70 km/h, po minięciu łącznika, kierowca powinien natychmiastowo zwolnić do 50 km/h. Jeżeli nie zostanie postawiony tam kolejny znak przywracający ograniczenie do wyższej prędkości, a kierowca przeoczy takie "skrzyżowanie" policja może go "nagrodzić" mandatem. W przypadku przekroczenia prędkości w granicy od 16 km/h do 20 km/h będzie on wynosić 200 zł, a konto kierowcy zasilą 3 punkty karne.