Spodobał Ci się ten artykuł? Więcej wiadomości ze świata motoryzacji znajdziesz na Gazeta.pl
Buspasem mogą jeździć określone pojazdy. Kierowca zwykłej osobówki, jeśli nie ma zielonej tablicy nie powinien się tam pojawiać. A co, jeśli oznakowanie jest niejednoznaczne?
Taki właśnie problem mają kierowcy na ulicy Puławskiej w Warszawie. Na odcinku 5 km wyznaczony teoretycznie jest Buspas. Dlaczego teoretycznie? Ponieważ znaki poziome świadczą o tym, wymalowane są oznaczenia BUS i DOP, a z drugiej strony znaki pionowe są zakryte lub przekreślone.
Efekt? Jedni kierowcy jadąc teoretycznym buspasem, a inni trzymają się od niego z daleka. Do niebezpiecznych sytuacji dochodzi, gdy kierowcy chcą skręcić w prawo, a uznają, że specjalny pas jest już wyznaczony. Mogą się wtedy spotkać z kierowcą, który ma odmienne zdanie.
Oficjalnie buspas nie został oddany do użytku. Ma to nastąpić niedługo, jednak znaki poziome świadczą o czymś zupełnie innym. Zarząd dróg miejskich sugeruje jednak, żeby nie poruszać się tą przestrzenią drogi. Co prawda zauważają również, że jeśli kierowca będzie nim jechać, to nie spotka go z tego powodu mandat. Teoretycznie.
Jak zatem widać, nie ma jednoznacznej odpowiedzi. Co gorsza znaki poziome i pionowe mają taką samą moc. Nie ma, że któryś jest ważniejszy. Oznaczenia poziome nie zostały przekreślone.
Do czasu otwarcia buspasa na Puławskiej będzie obowiązywać wolna amerykanka. Policja też będzie mogła interpretować na własne potrzeby każdy przypadek.