W bagażniku twojego auta może być ukryta czerwona linka. Użyj jej, zanim wezwiesz lawetę

Naciskasz przycisk, ale wlew paliwa się nie otwiera? To na szczęście jeszcze nie oznacza, że musisz dzwonić po lawetę. Bo producenci przewidzieli taki problem. Dlatego zastosowali w samochodzie system awaryjnego odblokowywania klapki.

Więcej porad związanych z eksploatacją samochodu znajdziesz również w serwisie Gazeta.pl.

Wlew paliwa trzeba chronić. W przeciwnym razie złodzieje w nocy mogliby go po prostu otworzyć i spuścić paliwo z baku. Tylko jak to robić? Kiedyś odpowiedź była oczywista. Producenci montowali zamek w korku. Ten należało odblokować kluczykiem do auta przed otwarciem. Z czasem jednak systemy stawały się nieco wygodniejsze. Przykład? W kabinie pojawia się przycisk, który inicjuje pracę siłownika odryglowującego klapkę chroniącą dostępu do wlewu.

Rozwiązanie było szczególnie popularne w samochodach Grupy Volkswagena. Stosował je Volkswagen, ale także Audi, Seat czy Skoda.
Zobacz wideo Pijany traktorzysta jechał zygzakiem i śpiewał

Siłownik klapki wlewu paliwa może się zatrzeć. Co wtedy?

Rozwiązanie jest proste, intuicyjne i wygodne. Po naciśnięciu przycisku kierujący słyszy pracę siłownia, a po dojściu do wlewu zauważa, że klapka wysunęła się automatycznie. Siłownik działający w tym układzie jest urządzeniem niezwykle prosty. Nowy kosztuje często już jakieś 60 do 70 zł. I choć nie pracuje pod dużym obciążeniem, z czasem uszkodzi się. Pod wpływem zabrudzeń lub lat eksploatacji jego mechanizm może się zatrzeć. A taka awaria będzie oznaczać dla kierowcy tylko jeden scenariusz.

Gdy siłownik odmówi posłuszeństwa, po naciśnięciu przycisku odblokowującego klapkę wlewu paliwa nie pojawi się ani charakterystyczny dźwięk, ani ta nie wysunie się. W skrócie kierujący straci dostęp do wlewu paliwa...

Klapka wlewu nie chce się otworzyć? Czerwona linka wkracza do akcji...

Mając powyższe na uwadze wyobraźmy sobie sytuację, że o awarii przekonaliście się, gdy akurat na głębokiej rezerwie dotarliście na stację benzynową. Czy to oznacza, że samochodu nie zatankujecie i na lawecie będzie on musiał trafić do warsztatu? Całe szczęście nie. Bo o usterce producenci pomyśleli. I aby uchronić kierującego przed jej skutkami, zastosowali mechanizm awaryjnego odblokowywania klapki. Ten przybiera formę czerwonej linki ukrytej w bagażniku – na ogół w wygłuszeniu bocznym lub klapie bagażnika.

Czerwona linka to system awaryjny. Awaryjny, a nie stale używany

W razie pojawienia się awarii kierujący musi otworzyć bagażnik, znaleźć ukrytą w wygłuszeniu czerwoną linkę i pociągnąć za nią. W takim przypadku klapka zostanie odblokowana. Tym samym kierujący będzie miał możliwość zatankowania paliwa do baku. Tyle że w tym punkcie podkreślamy jeszcze raz. To mechanizm awaryjny! Jeżeli siłownik klapki wlewu paliwa popsuł się, kierujący powinien go wymienić na nowy. Część zostanie wyceniona na maksymalnie 100 zł – często w tej cenie są dostępne części oryginalne. Robocizna mechanika to maksymalnie 50 – 60 zł.

Jak producenci chronią wlewy paliwa w samochodach?

Elektryczny siłownik odblokowujący klapkę wlewu paliwa jest rozwiązaniem wygodnym. To jednak nie jedyny system, który producenci stosują do ochrony zbiornika paliwa. Czasami klapka jest blokowana nie siłownikiem, a po zamknięciu zamków w samochodzie – odbywa się to automatycznie za pomocą wysuwanego rygla. Zdarza się jednak, że klapka nie ma żadnej blokady. To jednak jeszcze nie oznacza łatwego dostępu do zbiornika, bo bezpośrednio na korku może pojawić się oldskulowy zamek, do którego pasuje ten sam klucz co do stacyjki.

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.