Kolizja na rondzie w Koszalinie to dowód, że hamowanie klaksonem nie działa [WIDEO]

Opel i Citroen spotkały się na rondzie w Koszalinie. O ile pierwszy pojazd pojawił się na skrzyżowaniu w prawidłowym momencie, o tyle kierowca drugiego podjął nieudaną próbę hamowania. I mówimy tu o innowacyjnej technice hamowania... klaksonem.

Więcej ciekawych sytuacji drogowych opisujemy również w tekstach przygotowanych na potrzeby serwisu Gazeta.pl.

Ronda mają być bezkolizyjnym sposobem łączenia szlaków drogowych. Tyle przynajmniej mówi teoria. W praktyce bywa z tym różnie. Co najlepiej obrazuje filmik dołączony do tego materiału. Co tu się stało? Internauci tak naprawdę z miejsca wysnuli teorię. Mogło chodzić o wymuszenie odszkodowania. My mamy inną. Hamowanie klaksonem nie jest skuteczne!

Zobacz wideo Oszustwo na stłuczkę? Policjanci poszukują poszkodowanych, którzy brali udział w podobnych kolizjach jak na wideo

Mokka wjeżdża na rondo i uderza w nią C5. Kto jest winny? To podchwytliwe pytanie

Sytuacja wygląda w następujący sposób. Opel Mokka dojeżdża do ronda oznakowanego tablicą A-7 "Ustąp pierwszeństwa". Jako że z jego lewej strony nie zbliża się żaden pojazd, wjeżdża na skrzyżowanie, na którym ma zamiar wykonać manewr skrętu w prawo. I gdy prawie udaje mu się wjechać w drogę poprzeczną, w kadrze pojawia się jadący z dużą prędkością Citroen C5 Aircross. Jego kierowca zamiast hamować, przyciska jednak... klakson i z impetem uderza w Opla.

 

Warto uważnie przyjrzeć nagranie. Citroen pojawia się w kadrze po około trzech sekundach od wjazdu Opla na skrzyżowanie. Wniosek może być jeden. Kierujący lub kierująca Mokką nie wymusił/wymusiła pierwszeństwa.

Książkowy przykład hamowania klaksonem. Nieudanego niestety...

Do kolizji doszło w Koszalinie na rondzie łączącym ulicę Kościuszki z Monte Cassino. Sama miejscowość nie ma tu chyba większego znaczenia. Koszalin raczej nie jest zagłębiem nietypowych kolizji (chyba że jest, a my o tym nie wiemy). Znaczenie mają jednak... komentarze internautów. Zacytujemy przede wszystkim dwa, które szczególnie chwyciły nas za serce. Pierwszy mówi o pięknym hamowaniu klaksonem, a drugi książkowym i idealnie wykonanym przykładzie hamowania klaksonem. I z takim osądem internetu naprawdę ciężko się nie zgodzić.

Znaleźliśmy jednak też komentarz nieco bardziej techniczny. Jeden z internautów wykonał pewne wyliczenie. Jasno wynika z niego, że jeżeli Citroen jechał 50 km/h (a mógł jechać szybciej), w momencie minięcia linii ustąpienia przez Opla, C5 było jakieś 48 m od miejsca zderzenia. Opel nie mógł zatem wymusić pierwszeństwa na Citroenie.

Nie wiemy czy C5 chciało wymusić odszkodowanie. Wiemy ile zapłaci jego kierowca

Bez względu na fakt czy kierowca C-piątki próbował wymusić odszkodowanie, czy nie, jedno jest pewne. To on ponosi winę za zdarzenie. Skutek? Jeżeli na miejscu pojawiła się policja, dostanie co najmniej 1000 zł mandatu i 6 punktów karnych. Co więcej, to z polisy OC Citroena kierowca Mokki naprawi swój samochód. A właściciel francuskiego crossovera będzie się musiał liczyć ze zwyżką podczas przedłużania ważności ubezpieczenia. W tym wszystkim pewne jest jeszcze jedno. Hamowanie klaksonem nie jest najlepszym sposobem na uniknięcie kolizji. I lepiej nie sprawdzajcie tego sami.

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.