Już niebawem wejdą w życie nowe przepisy, które znoszą opłaty ewidencyjne podczas rejestracji i przeglądu samochodu, wydaniu prawa jazdy oraz wielu innych formalności załatwianych w wydziałach komunikacji. Kierowcy się cieszą, gdyż zaoszczędzą kilka złotych.
Więcej ciekawych newsów motoryzacyjnych znajdziesz na stronie głównej Gazeta.pl
Tymczasem projekt zmian przewiduje jeszcze jeden zapis, ale tym razem o opłacie CEPiK. Kierowcy zapłacą więcej, ale nie w urzędzie tylko podczas zakupu obowiązkowego ubezpieczenia OC. Jest to opłata, którą ponosi ubezpieczyciel od każdej zawartej polisy OC. Aktualnie wynosi równowartość jednego euro, czyli niecałe pięć złotych.
W projekcie zmian przepisów ustawy Prawo o ruchu drogowym ustalono, że opłata ma wynosić nie więcej niż 1 proc. przeciętnego wynagrodzenia w gospodarce narodowej. Według najnowszych danych z GUS, ubiegłoroczne przeciętne wynagrodzenie wynosi 5662,53 zł.
Zatem jeden procent od tej kwoty to 56,62 zł, czyli dużo więcej niż do tej pory. Oczywistym jest, że towarzystwa ubezpieczeniowe nie wezmą tej opłaty na siebie, tylko po prostu podniosą kwotę ubezpieczenia OC. Uzależnienie kwoty od zarobków spowoduje, że opłaty z roku na rok będą rosnąć, co będzie miało bezpośrednie przełożenie na składki ubezpieczeniowe.
Znacząco poprawi się również zastrzyk finansowy na rzecz skarbu państwa. Aktualny park samochodowy w Polsce wynosi jakieś 25 mln samochodów. Opłata w wysokości jednego euro daje łącznie 117,5 mln wpływu do budżetu. Gdy zamienimy ją 1 proc. przeciętnego wynagrodzenia, wychodzi ok. 1,5 mld zł.
Warto zwrócić uwagę, że jest to stawka maksymalna. Dokładna kwota pojawi się z pewnością w rozporządzeniu. Związek Dealerów Samochodów uważa, że opłata najbardziej uderzy w dużych dealerów samochodowych, który rocznie rejestrują nawet po kilkanaście tysięcy samochodów.
Wszystko wskazuje na to, że kierowcy zbyt szybko cieszyli się z obniżki. Zwolnienie z opłat ewidencyjnych to kwestie złotówkowe, a tymczasem pojawi się nowa danina w wysokości kilkudziesięciu złotych.