Choć producenci samochodów mogą zasłaniać się teorią o tym, że duże dotykowe ekrany są nowoczesne, a fizyczne przyciski przestarzałe, to nie ma co się łudzić. W tym wszystkim chodzi również o zredukowanie kosztów. Wdrożenie do samochodu takich klikających plastikowych elementów z pozoru nie wydaje się dużym kosztem, ale w praktyce jest odwrotnie. Zaprojektowanie, uruchomienie linii produkcyjnej, przetestowanie, to wszystko zajmuje bardzo dużo czasu i generuje znaczne koszty. W dodatku kombinacja takich przycisków różni się w zależności od wersji wyposażeniowej. W przypadku ekranu jest łatwiej. Ten sam ekran może z powodzeniem trafić do wielu modeli, a funkcjonalność i wygląd można ustalić z poziomu interfejsu. Ponadto, ekrany w samochodzie i tak muszą się znajdować, chociażby po to, aby wyświetlać obraz z kamery cofania. Łatwiej więc wprowadzić nową ikonkę niż nowy przycisk.
Więcej o technologiach w samochodach piszemy na stronie Gazeta.pl
Podczas jazdy zabronione jest korzystanie z telefonu, w sposób, który wymagałby trzymania go w ręku. To logiczny przepis. Nie chodzi tylko o to, że kierowcy zostanie jedna ręka do trzymania kierownicy. Podczas zmiany przełożenia w manualnej skrzyni biegów też angażujemy do tego jedną z rąk. Chodzi także o to, aby skupiać się na drodze, a nie obsłudze telefonu czy rozmowie. Czy obsługa dotykowego ekranu będącego wyposażeniem samochodu jest czymś innym? Również konieczne jest oderwanie wzroku od jezdni i skupieniu się na ekranie, znalezienie odpowiedniego menu i trafienie palcem w konkretne miejsce.
Włączenie lub wyłączenie funkcji przy pomocy przycisku jest bardzo proste. Nie trzeba nawet odrywać wzroku od drogi. Jedno kliknięcie i gotowe. O ile więcej czasu wymaga zrobienie tego samego przy pomocy dotykowego ekranu? Taki test przeprowadził szwedzki magazyn motoryzacyjny ViBilagare.
Do testu wykorzystano 11 nowoczesnych samochodów, w tym m.in. BMW iX, Mercedesa GLB, ale także Seata Leona czy Dacie Sandero. W opozycji do nowoczesnej motoryzacji stanęło Volvo V70 z 2005 roku. Zadanie polegało na wykonaniu kilku prostych czynności, takich jak zmiana stacji radiowej czy temperatury w klimatyzacji. Wszystko podczas jazdy na płycie lotniska z prędkością 110 km/h. Kierowcy mieli wcześniej czas na zapoznanie się z poszczególnymi systemami i autami.
Dla części nie będzie to większym zaskoczeniem, ale najlepiej w teście wypadło oldschoolowe Volvo V70. Wykonanie czterech zadań zajęło dziesięć sekund, w czasie których samochód przejechał 306 metrów. Na drugim końcu stawki znalazł się chiński samochód elektryczny MG Marvel R. Jego kierowca na wykonanie tych samych zadań potrzebował 44.6 sekundy, w których przejechał prawie 1400 metrów. Najlepiej z nowych samochodów poradziły sobie Dacia Sandero (414 metrów) i Volvo C40 (417 metrów). Możliwe, że kierowca Volvo miał dużą motywację, aby szwedzkie auto wypadło dobrze w szwedzkim teście i postarał się szybko wykonać zadania. Może jednak za sukcesem stoi skandynawski minimalizm. Poniżej pełne wyniki.