Smutną historię pana Zbigniewa opisał reporter Polsatu News - Jakub Hnat, któremu mężczyzna opowiedział o całym zajściu. Być może nagłośnienie tej sprawy nada jej nowy bieg, choć na odzyskanie samochodu, o który przez wiele lat dbał właściciel, nie ma już szans.
Pan Zbigniew to starszy, schorowany mieszkaniec Poznania. Miał forda mondeo, którego kupił 15 lat temu. Jeszcze niedawno, kiedy żyła jego mama, którą się opiekował, często korzystał ze swojego auta. Kilka razy w tygodniu jeździł nim także na ogródek. Po śmierci mamy przestał już regularnie korzystać z samochodu, ale wciąż o niego dbał. Wykonywał badania techniczne, utrzymywał w czystości i płacił składkę na ubezpieczenie. Na pytanie o kondycje auta, pan Zbigniew odpowiedział, że pod kątem technicznym było w stanie idealnym. Co miesiąc także je odpalał i mył.
Być może komuś nie podobał się fakt, że samochód pana Zbigniewa, który jest rzadko wykorzystywany, zajmuje miejsce postojowe. Na wniosek spółdzielni mieszkaniowej pojazd został odholowany, a sprawę miał prowadzić strażnik miejski, który zna mieszkańców osiedla.
Starszy Poznaniak początkowo myślał, że jego auto zostało skradzione. Poszedł więc na komisariat, gdzie dowiedział się, że jego auto zostało zabrane przez straż miejską. Próbował wielokrotnie dowiedzieć się, gdzie jest jego ford. Przez pierwszych kilka miesięcy telefonicznie, bo z powodu choroby był w szpitalu, a później nie mógł wychodzić z domu. Twierdzi, że nikt nie odbierał jego telefonów.
Próbował więc dowiadywać się osobiście na komisariatach straży miejskiej, ale był wielokrotnie odprawiany. Pewnego dnia udało mu się jednak porozmawiać z komendantem, który wskazał mu parking, na którym znajduje się jego samochód. Niestety, kiedy się tam udał, dowiedział się, że jego forda tam nie ma.
Skontaktował się więc z Zarządem Dróg Miejskich w Poznaniu. Od jednego z pracowników otrzymał przykrą informację, że minął 6-miesięczny termin odbioru auta. Mondeo przeszło na własność miasta i zostało zezłomowane. Wszystkie rzeczy osobiste, które były w aucie również przepadły.
Nie wiadomo, dlaczego ta sprawa potoczyła się w taki sposób. Samochód pana Zbigniewa miał tablice rejestracyjne, powietrze w oponach oraz był zaparkowany prawidłowo. Na jego adres nie dotarły także żadne pisma. Odebrał je w Zarządzie Dróg Miejskich już po fakcie zezłomowania auta. Teraz musi jeszcze zapłacić 400 zł za odholowanie.
Cały reportaż z udziałem Pana Zbigniewa można obejrzeć tutaj.
Jeżeli relacja pana Zbigniewa jest prawdziwa, to wiele wskazuje na to, że nie. Aby wyjaśnić, kiedy auto może zostać odholowane, zajrzyjmy do ustawy Prawo o ruchu drogowym. Odpowiednie przepisy znajdziemy w art. 130a. Punkt 1. mówi, że pojazd jest usuwany z drogi na koszt właściciela w przypadku:
Wygląda na to, że odholowany ford nie spełniał żadnego z powyższych warunków.
Zgodnie z pkt 10. tego samego artykułu, starosta może wystąpić do sądu z wnioskiem o orzeczenie przepadku pojazdu usuniętego z drogi, jeżeli prawidłowo powiadomiony właściciel lub osoba uprawniona, nie odebrała pojazdu w ciągu 3 miesięcy od dnia jego usunięcia. Przepisu nie stosuje się, gdy okoliczności wskazują, że nieodebranie pojazdu nastąpiło z przyczyn niezależnych od właściciela lub osoby uprawnionej. W takich sprawach sąd musi stwierdzić czy zostały spełnione wszystkie przesłanki niezbędne do orzeczenia przepadku, w szczególności czy usunięcie pojazdu było zasadne oraz, czy orzeczenie to nie będzie sprzeczne z zasadami współżycia społecznego.
Śledztwo dotyczące sprawy pana Zbigniewa zostawiamy odpowiednim służbom, które rozstrzygną, czy pojazd został odholowany i zezłomowany zgodnie z prawem.