Januszowa jazda na suwak? Obu kierowcom trzeba przypomnieć przepisy

Większość kierowców raczej zdążyła już przyswoić informację o obowiązku jazdy "na suwak". Część z nich tak wzięła sobie do serca ten przepis, że zapomniała, że nie obowiązuje on w każdej sytuacji.

Jedna z takich sytuacji widoczna jest na nagraniu zarejestrowanym przez kamerę samochodową. Akcja ma miejsce w Warszawie, na ulicy Ostrobramskiej na wysokości skrzyżowania z ulicą Zamieniecką. Tuż za skrzyżowaniem jeden z wyznaczonych pasów ruchu się kończy. Pojazdy poruszające się nim wykorzystują lukę między autami na sąsiednim pasie i opuszczają zanikający pas.

Jeden z kierowców przyspiesza, aby wjechać przed pojazd z wideorejestratorem, tak jakby chciał zastosować zasadę jazdy na suwak. Drugi kierowca nie ułatwia mu jednak tego zadania, przez co ten musi odpuścić. Po chwili wyprzedza jednak auto z kamerą z drugiej strony, zatrzymuje się przed nim i wysiada.

Między kierowcami wywiązuje się kłótnia, której przebiegu nie słyszymy, bo nagranie jest bez dźwięku. Sam obraz jednak jest wystarczający, aby stwierdzić, że kierowca białego auta dostawczego był niezadowolony, że nie został wpuszczony. Całość można zobaczyć na nagraniu poniżej.

 

Kto tu miał racje? Nikt

Po pierwsze, zacznijmy od szybkiego przypomnienia, jak brzmi przepis dotyczący jazdy "na suwak".

W warunkach znacznego zmniejszenia prędkości na jezdni z więcej niż jednym pasem ruchu w tym samym kierunku jazdy, w przypadku gdy nie istnieje możliwość kontynuacji jazdy pasem ruchu z powodu wystąpienia przeszkody na tym pasie ruchu lub jego zanikania, kierujący pojazdem poruszający się sąsiednim pasem ruchu jest obowiązany bezpośrednio przed miejscem wystąpienia przeszkody lub miejscem zanikania pasa ruchu umożliwić jednemu pojazdowi lub jednemu zespołowi pojazdów, znajdującym się na takim pasie ruchu, zmianę tego pasa ruchu na sąsiedni, którym istnieje możliwość kontynuacji jazdy

- tak brzmi art. 22 pkt. 4a.

Istotne jest tutaj pierwsze zdanie, o którym zdaje się, kierowca auta dostawczego zapomniał. Jazda na zakładkę obowiązuje w warunkach znacznego zmniejszenia prędkości na jezdni. Nie dotyczy więc sytuacji, w której ruch odbywa się normalnie tak jak na nagraniu. Kierujący nie powinien więc egzekwować swojego pierwszeństwa, bo go po prostu nie miał.

Więcej o podobnych sytuacjach na drogach piszemy na stronie Gazeta.pl

Nagrywający nie bez winy

Wydawać by się mogło, że pretensje do nagrywającego są nieuzasadnione. Tylko, że on też nie zachował się wzorowo. Przypomnijmy jeszcze jeden przepis.

Kierującemu pojazdem wyprzedzanym zabrania się w czasie wyprzedzania i bezpośrednio po nim zwiększania prędkości.

- tak brzmi art. 26 pkt. 6.

Na nagraniu widać, że nagrywający przyspieszył, aby uniemożliwić drugiemu kierowcy zmianę pasa ruchu. To także nieeleganckie zachowanie, a przede wszystkim niezgodne z przepisami. Żaden z kierowców nie jest więc bez winy, a sytuacja była bardzo prosta do uniknięcia. Wystarczyłaby odrobina kultury i uprzejmości. 28760232

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.