O zbiórce pieniędzy na remont nietypowego Subaru Leone pisaliśmy już w kwietniu 2021 roku. Na pomysł akcji wpadł dziennikarz motoryzacyjny Jacek Pieśniewski. W dość krótkim czasie udało się zgromadzić ponad 62 tys. zł na renowację egzotycznego modelu Subaru, który niszczał pod blokiem Powstańca. W październiku auto trafiło do warsztatu, gdzie samochód miał przejść kompleksowy remont. Mimo że wycena naprawy przekroczyła zebraną kwotę, właściciel serwisu samochodowego podjął się zadania – profesjonalnej odbudowy auta.
Więcej takich historii znajdziesz na stronie głównej Gazeta.pl
Sebastian Pęciłło z Forest Garage, w związku z tym, że chodziło o nietypowy projekt i zaawansowany wiek właściciela, założył wtedy bardzo ambitny harmonogram prac, zgodnie z którym auto miało być gotowe już na kolejną rocznicę Powstania Warszawskiego, czyli 1 sierpnia 2022. Niestety, jak się właśnie dowiedzieliśmy, na tegoroczne obchody warszawskiego zrywu zbrojnego, kapitan Walędzik nie pojedzie jeszcze swoim ukochanym Subaru Leone, które zresztą trafiło w jego ręce z okazji 50. rocznicy wybuchu Powstania Warszawskiego.
Po rozbiórce auta i sodowaniu blach okazało się, że samochód przechodził w przeszłości szereg niefachowych napraw. Wiele elementów było nie tylko skorodowanych, ale posklejanych z żywicy, naspawanych łat i kilogramów szpachli. Z relacji pana Sebastiana wynika, że największy problemem nie były mocno skorodowane i polepione elementy nośne auta, "ulepiony" dach, czy nawet niefachowo wspawana podłoga, po której samochód stracił swoje pierwotne wymiary, przez co z jednej strony drzwi miały za duży luz, a z drugiej był problem z ich zamknięciem.
Poważnym wyzwaniem przy odbudowie Subaru był brak dokumentacji i jakichkolwiek danych na temat oryginalnych podzespołów. Jak się okazało, Subaru nie przechowuje ani części, ani dokumentacji do starszych modeli, choć warto tu przypomnieć, że Subaru Leone nie jest aż tak starym samochodem – powstawało w latach 1978-1989.
Największy problem mieliśmy z tylnymi błotnikami, które były wielokrotnie nieprawidłowo naprawiane. Znajdowało się na nich wiele łat i kilogramy szpachli, przez co nie wiadomo było nawet, jak wyglądały w oryginale. Co gorsza brakowało też jakiejkolwiek dokumentacji z wymiarami. Nie udało się nam też znaleźć samochodu „dawcy" ani "reparaturek"
- wyjaśnił nam Sebastian Peciłło z Forest Garage.
Dopiero zdobyty katalog części nieistniejącej już firmy, robiącej zamienniki blacharskie do Leone, pozwolił znaleźć w magazynach brakujące części i ruszyć z pracą. Pomoc zaoferowały kluby miłośników Subaru Leone, do których udało się dotrzeć przez Polaka mieszkającego w Norwegii i jednocześnie miłośnika Leone. Części do odbudowy samochodu kapitana Walędzika odnaleziono, m.in. w: Niemczech, Szwecji i Wielkiej Brytanii.
Pan Sebastian wyjaśnił nam, że najgorsze już za nim. Choć pracy okazało się więcej, a wstępna wycena (ok. 70-75 tys. zł) okazała się mocno niedoszacowana, jego warsztat dokończy prace na własny koszt.
Aktualnie złożony jest już silnik, który wymaga jedynie prac kosmetycznych, do końca sierpnia zakończymy montaż zawieszenia i prace blacharskie. Dzięki temu we wrześniu auto trafi już do lakierowania, po czym zaczniemy je składać
- zapewnił nas właściciel serwisu Forest Garage.
Niestety, wiadomo już, że składanie nie będzie formalnością, bo tu także część plastików, tapicerki jest uszkodzona. Brakuje też oryginalnych uszczelek – auto miało założone do tej pory uszczelki z dużego Fiata, przez które dostawała się do wnętrza woda i przyspieszała jego korozję. Zdobycie tych elementów może okazać się jeszcze trudniejsze, ale serwis chcę, aby odrestaurowane Subaru było gwiazdkowym prezentem dla kapitan Walędzika. Trzymamy kciuki aby to się udało, a Panu Januszowi życzymy dużo zdrowia i jeszcze wielu pięknych chwil w jego ukochanym i jedynym Subaru Leone.