Rekordowo wysokie ceny paliw sprawiły, że coraz głośniej jest też o przypadkach kradzieży benzyny czy oleju napędowego ze stacji paliw. Policja w ostatnich miesiącach informowała m.in. o zatrzymaniu złodziei, którzy montowali dodatkowe zbiorniki na paliwo ukryte w bagażniku lub na miejscu tylnej kanapy. Jeden z nich wywiercił nawet w zderzaku otwór imitujący wlew paliwa.
Tym razem poinformowano o złapaniu mniej kreatywnego złodzieja, który za to kradł paliwo w hurtowych ilościach. To 30-letni mieszkaniec Wieliczki, który od maja do lipca podjeżdżał na stacje paliw i tankował swój samochód, a następnie nalewał paliwo do kanistrów, które woził w bagażniku. Odjeżdżał bez płacenia.
Korzystał zawsze z dwóch stacji paliw - jednej na terenie gminy Kłaj (woj. małopolskie) oraz w Niepołomicach. Pojawił się na nich łącznie osiem razy i ukradł bagatela 1550 litów paliwa o wartości ok. 12 tys. złotych. To średnio prawie 200 litrów (ponad 1500 zł) za każdym razem.
Namierzenie sprawcy kradzieży było problematyczne, bo posługiwał się potencjalnie fałszywymi numerami rejestracyjnymi. Dopiero później ustalono, że na czas kradzieży zakładał szwedzkie tablice rejestracyjne, które nie należą do niego (nie ustalono, jak je zdobył).
Okazało się, że 30-latek był już wcześniej karany. Na dodatek ma sądowy zakaz prowadzenia pojazdów, który - przejeżdżając na stacje paliw - wielokrotnie łamał. W związku z tym postawiono mu aż 16 zarzutów - 8 za kradzież paliwa i 8 za niestosowania się do zakazu prowadzenia pojazdów, których dopuścił się w warunkach tzw. recydywy. Za to grozi mu 7,5 roku więzienia. Dodatkowo odpowie też za posługiwanie się nieprawidłowymi tablicami rejestracyjnymi.