Z drogi dla rowerów prosto przed maskę. Cyklista nawet nie spojrzał. A kto miał pierwszeństwo?

Standard w polskich miastach, czyli niespodziewanie kończąca się droga rowerowa. Jednoślad zjeżdża z niej na jezdnię, ale wprost pod koła taksówki. Nawet nie spojrzał za siebie. Kto miał w tej sytuacji pierwszeństwo? Odpowiedź jest oczywista, ale prawdą jest też, że infrastruktura została fatalnie zaprojektowana i oznaczona.

Niewiele brakowało, a to zderzenie mogłoby mieć znacznie gorsze konsekwencje. Szczęśliwie zderzenie z taksówką na buspasie skończyło się na otarciach i potłuczeniach. Kto miał jednak w tej sytuacji pierwszeństwo i dlaczego infrastruktura rowerowa w tym miejscu została zaprojektowana w fatalny sposób?

Jak doszło do wypadku? 

Do wypadku doszło na Drodze Męczenników Majdanka w Lublinie, o czym informował serwis Lublin112.pl. Rowerzysta jechał początkowo drogą rowerową, ale ta - kończąc się - złączyła się z jezdnią, wymuszając na cykliście zjazd właśnie na jezdnię.

Problem w tym, że ten rowerzysta z dużą prędkością zjechał z drogi dla rowerów, nawet nie oglądając się za siebie. Wjechał na buspas bezpośrednio przed maskę taksówki. Samochód pędził z dużą prędkością i - pomimo hamowania z piskiem opon - nie miał szans na uniknięcie zderzenia.

Wideo z rejestratora  w taksówce pokazujące przebieg zdarzenia można zobaczyć w TYM miejscu.

Miejsce wjazdu roweru na jezdnięMiejsce wjazdu roweru na jezdnię fot. zrzut ekranu z Google Maps

Wina rowerzysty jest w tej sytuacji bezsprzeczna. Zjeżdżał on z drogi dla rowerów, która właśnie się kończyła i wjeżdżał na jezdnię, czyli włączał się do ruchu. Robiąc to jest zobowiązany upewnić się, że pas, na który zamierza wjechać jest wolny i przepuścić wszystkie nadjeżdżające pojazdy. Zachowanie rowerzysty było zatem nie tylko nieprzepisowe, ale i bezmyślne.

Co więcej, jednoślad wjeżdżał na prawy pas jezdni, który przeznaczony jest wyłącznie dla autobusów i taksówek (i zdaje się, że zamierzał kontynuować nim jazdę). Zgodnie z polskim prawem nie mogą po nim poruszać się ani motocykle i skutery, ani rowery. To zresztą jeden z przepisów, który jest mocno krytykowany, bo utrudnia poruszanie się zarówno rowerzystom, jak i kierowcom samochodów. 

Cykliści nie mogą też w tym miejscu kontynuować jazdy chodnikiem. Aby jechać przepisowo, rowerzysta musi więc dojechać do końca drogi dla rowerów, zwolnić i rozejrzeć się, przepuścić samochody na obu pasach ruchu, a następnie wjechać bezpośrednio na lewy pas. I kontynuować jazdę lewym pasem, ale możliwie blisko linii dzielącej oba pasy (przynajmniej w teorii).

Infrastruktura źle zaprojektowana i oznaczona

Można podejrzewać, że mało który rowerzysta pokonuje ten fragment drogi w taki właśnie sposób. Przede wszystkim dlatego, że infrastruktura rowerowa w tym miejscu - jak zresztą w niemal całej Polsce - została zaprojektowana w sposób zupełnie bezmyślny. Przebieg drogi dla rowerów powinien pomóc rowerzyście włączyć się do ruchu, a nie mu to utrudniać.

Droga dla rowerów kończy się zupełnie niespodziewanie, a fakt ten został zaznaczony w mało widoczny sposób. Znak "koniec drogi dla rowerów" umieszczono na pobliskiej latarni. Brakuje jakichkolwiek oznaczeń poziomych z wyjątkiem białej strzałki sugerującej jazdę na wprost (czyli prosto pod koła autobusów i taksówek).

Zabrakło też, chociażby pasa dla rowerów wydzielonego z jezdni, który "przeprowadziłby" jednoślady na prawidłowy (czyli lewy) pas ruchu lub jakichkolwiek oznaczeń pokazujących, jak prawidłowo powinien zachować się rowerzysta. Na dodatek droga dla rowerów łączy się z jezdnią pod bardzo ostrym kątem, co mocno utrudnia rowerzystom ocenę sytuacji bez konieczności zatrzymywania się.

Tyle że nie jest to problem charakterystyczny jedynie dla tego miejsca, ale cała infrastruktura rowerowa projektowana jest w podobny sposób. Czyli bezmyślnie i jak najniższym kosztem. Potem to rowerzyści muszą martwić się, jak prawidłowo włączyć się do ruchu, aby zrobić to przepisowo i bezpiecznie. A dalej kontynuować jazdę lewym pasem przy dźwięku klaksonów jadących za nimi samochodów.

Więcej o przepisach ruchu drogowego przeczytasz na Gazeta.pl

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.