Festiwal Prędkości w Goodwood. Tym razem byłem widzem

Po raz pierwszy dotarłem na Festival of Speed na południowym wybrzeżu Anglii chyba w 1994 roku. Przeczytałem o pierwszej edycji w jednym z niemieckich magazynów samochodowych i pojechałem sprawdzić, czy to naprawdę coś wyjątkowego.

Artykuł nie kłamał: arystokrata, Earl of March, dziś już Duke of Richmond, stworzył coś naprawdę wyjątkowego. Bywałem tam wielokrotnie, najpierw jako widz, a później łut szczęścia sprawił, że również w charakterze uczestnika. Skoro w przyszłym roku Festiwal Prędkości obchodzić będzie trzydziestą rocznicę istnienia, to może warto spojrzeć na edycję z minionego weekendu pod kątem tego, co się zmieniło, a co pozostało trwałe przez ten czas?

Zobacz wideo W Studiu Biznes testujemy 450-konną wersję Jaguara F-Type

Więcej artykułów o klasycznej motoryzacji znajdziesz na stronie głównej Gazeta.pl

Początkowo impreza była iście kameralna, zorganizowana przy pomocy przyjaciół dziedzica majątku Goodwood, a jej celem miało być zebranie środków na przywrócenie dawnej świetności właśnie temu majątkowi. Samego organizatora bardzo zaskoczyło zainteresowanie publiczności. Każda kolejna edycja rosła, wypełniała ją większa liczba atrakcji, przyjeżdżało więcej widzów.

Nie mogło to umknąć uwadze producentów samochodów, którzy wówczas przeżywali dość tłusty okres. Na wąskiej tasiemce asfaltu, wijącej się pod górę na terenie posiadłości, pojawiało się coraz więcej aut, które nie należały do prywatnych kolekcjonerów. Goodwood stało się praktycznie jedynym miejscem na Ziemi, gdzie spragniony widoku pędzącego sportowego auta widz mógł na tej samej trasie zobaczyć stuletnie auto z ramą z drewna, współczesny samochód Formuły 1 i wyciągnięty z zakurzonego magazynu zapomniany prototyp.

Festiwal Prędkości w Goodwood 2022
Festiwal Prędkości w Goodwood 2022 fot. Piotr R. Frankowski

Festiwal Prędkości w Goodwood. Dźwięk ma znaczenie

Początkowo firmy samochodowe przywoziły najcenniejsze zabytki ze swoich zbiorów, zwracając głównie uwagę na aspekt czysto historyczny, ale przekonano się, że zajęci np. jedzeniem widzowie nie unosili głów, gdy na trasie znalazł się zbudowany w jednym egzemplarzu naprawdę wyjątkowy wóz, bo go zwyczajnie nie słyszeli. Znajomi z kilku firm powiedzieli mi to niezależnie od siebie.

Od chwili owej konstatacji zaczęto zwracać większą uwagę na stronę akustyczną. I dokładnie to zmieniło się najbardziej przez trzy dekady: na trasie nie tylko widzimy więcej aut seryjnych z cichymi wydechami, ale także mnóstwo samochodów elektrycznych. Kiedyś nie sposób było usłyszeć słów komentatorów, płynących z głośników na terenie imprezy, dziś jest to znacznie łatwiejsze (jednocześnie znacząco poprawiło się nagłośnienie).

Zgadzam się, jest coś fascynującego w takich samochodach jak pokazany w tym roku elektryczny Ford Transit Supervan (za kierownicą Romain Dumas) czy McMurtry Automotive Speirling również na prąd (jego kierowca Max Chilton to nowy zdobywca absolutnego rekordu czasu przejazdu), ale gdyby całkowicie zniknęło brzmienie silników spalinowych, woń niedopalonych węglowodorów oraz smakowity zapach oleju Castrol R, Festiwal nie byłby już tym samym Festiwalem.

Festiwal Prędkości w Goodwood 2022
Festiwal Prędkości w Goodwood 2022 fot. Piotr R. Frankowski

Na festiwalu w Goodwood coraz trudniej spotkać herosów

Gdy Duke of Richmond zaczynał swoją przygodę z Festival of Speed (do którego dołączyły potem Goodwood Revival oraz Members' Meeting, odbywające się na torze wyścigowym Goodwood, a nie na terenie majątku), żyło jeszcze mnóstwo herosów niegdysiejszych epok w sportach motorowych. Co roku patrzyłem na jadących szybko i sprawnie Stirlinga Mossa, Tony'ego Brooksa czy Johna Surteesa.

Opowiadanie o ich dokonaniach było łatwe, gdy bohaterowie byli obecni na miejscu i można było z nimi przeprowadzić wywiad. Niestety z czasem herosów z tamtej epoki ubywało, a niekoniecznie łatwe okazało się zastąpienie ich bohaterami czasów późniejszych: nie wszyscy utrzymywali kontakt ze sportem, niektórzy nie chcieli jeździć na publicznej imprezie.

Na szczęście Festiwal po darwinowsku zaadaptował się do zmieniających się warunków i nie tylko dopuszcza bicie rekordów przez samochody elektryczne, ale także stara się "wychować" nowych bohaterów, których tak potrzebuje widownia. Czasem, jak w ostatniej edycji, udaje się nakłonić wielką gwiazdę, by po raz pierwszy wzięła udział w imprezie.

Nigel Mansell po latach problemów zdrowotnych niechętnie występował publicznie, ale na tegorocznym Festiwalu 68-latek nie tylko sprawnie jeździł swoim dawnym samochodem F1 oraz innymi autami, ale także z widocznym wzruszeniem reagował na ogromny entuzjazm widowni. Zmiana warty wśród bohaterów stała się faktem i nie wywołała żadnego kryzysu w publicznym zainteresowaniu Festiwalem Prędkości.

Festiwal Prędkości w Goodwood 2022
Festiwal Prędkości w Goodwood 2022 fot. Piotr R. Frankowski

Goodwood Festival of Speed to najlepsza impreza na globie

A co w takim razie nie uległo zmianie? Po pierwsze to nadal najlepsza tego typu impreza na naszym globie i każdy, kto kocha samochody i motocykle, powinien pojawić się tam choć raz w życiu. Próbowano organizować konkurencyjne eventy i w Wielkiej Brytanii, i w Niemczech, i żaden już nie istnieje.

Po drugie unikatowa estetyka każdego stałego elementu Festiwalu, o którą dba właściciel Goodwood, Charles March, Duke of Richmond (zresztą były fotograf, zdobywca nagród w dziedzinie fotografii reklamowej oraz współpracownik Stanleya Kubricka), zbudowała wzorzec, do którego próbuje równać każdy organizator zawodów dla samochodów zabytkowych.

Po trzecie nadal zwykły człowiek może znaleźć się bardzo blisko wspaniałych pojazdów i ich kierowców, mieć z nimi prawdziwy kontakt, czemu nie sprzyja na przykład Formuła 1. I po czwarte wreszcie, w dalszym ciągu nie da się zobaczyć wszystkiego w jeden dzień, zawsze pozostaje w widzu niedosyt, swego rodzaju głód, który skłoni go do przyjazdu za rok. Ja też tu przyjadę za rok. Trzydziestolecia nie sposób pominąć.

Więcej o: