Kolejne materiały dotyczące sytuacji wojskowej i sprzętu militarnego znajdziesz również w serwisie Gazeta.pl.
Pokolenie lat 80. i 90. powinno pamiętać Cepelie. Jeszcze na przełomie XX i XXI wieku można było je spotkać w całym kraju. Były to sklepy, w których sprzedawano rękodzieło ludowe i artystyczne. I do takiej właśnie Cepelii idealnie pasują... białoruskie czołgi, które właśnie pojawiły się przy granicy z Ukrainą. Szczególnie że mówimy o drewnianych czołgach!
Aleksandr Łukaszenka od tygodni chce demonstrować militarną siłę Białorusi. Mobilizuje zatem wojsko, zbiera je przy granicy z Ukrainą i np. organizuje ćwiczenia wojskowe razem z rosyjskimi oddziałami. Prężenie militarnych muskułów niestety chyba zaczyna mu coraz gorzej wychodzić. I nie chodzi wyłącznie o doniesienia mówiące o kolejnych oficerach odchodzących ze służby. Idealnym przykładem jest też sprzęt, który pojawia się przy południowej granicy kraju. Sprzęt, który choć kształtem przypomina czołg, został wykonany z... drewna.
W celu przeprowadzenia działań kamuflażu operacyjnego i zademonstrowania swojej obecności przy granicy, jednostki Sił Zbrojnych Białorusi umieszczają na terenach graniczących z Ukrainą drewniane modele czołgów – powiedział na codziennej odprawie rzecznik armii Ukrainy Aleksandr Motuzjanik, cytowany przez portal ua.news.
Informacja ma zabarwienie humorystyczne. To nie ulega wątpliwości. Drewniane czołgi są czymś na kształt malowania trawy na zielono za czasów towarzysza Gierka. Chodzi o zakłamanie rzeczywistości. Tyle że w świetle wojny w Ukrainie drewniane czołgi białoruskie stanowią też tak naprawdę dobrą informację. Po pierwsze dlatego, że w żaden sposób nie są w stanie zagrozić ani Ukrainie, ani Polsce, ani reszcie świata. Po drugie dlatego, że obrazują jedynie stan białoruskiej armii. Musi być dramatyczny, skoro nie starcza im nawet prawdziwych pojazdów do demonstrowania siły na własnej granicy. Tym samym Łukaszenka w coraz większym stopniu staje się papierowym dyktatorem, którego słowa nie mają większego znaczenia z punktu widzenia polityki międzynarodowej.
Wniosek płynący z tej sytuacji może być jednak jeszcze jeden. Skoro białoruska armia jest na tyle słaba, że musi ustawiać przy swojej granicy atrapy czołgów, raczej nie ma ryzyka dotyczącego tego, że w najbliższym czasie Białoruś włączy się do wojny w Ukrainie.