GDDKiA pyta kierowców o wielką czarną dłoń. To ostateczne ostrzeżenie

Chcesz spokojnie włączyć się do ruchu na autostradzie, a tu nagle... przed maską twojego auta wyrasta wielka, czarna dłoń. GDDKiA postanowiło zapytać kierowców czy ten pomysł jest dobry. My odpowiadamy za nich: jest nawet świetny!

Więcej na temat infrastruktury drogowej w Polsce opowiadamy w serwisie Gazeta.pl.

Przy wjazdach na drogi szybkiego ruchu GDDKiA zaczęło pod koniec zeszłego roku montować żółte, kwadratowe tablice z wielką, czarną dłonią, znakiem B-2 "Zakaz wjazdu" i napisem stop. I prace trwają również i w tym roku. Tylko w marcu i kwietniu znaków takich przy polskich szlakach (takich jak S1, S2, S3, S5, S7, S8, S10, S11, S12, S17, S19, S52 czy S74) pojawiło się aż 100. A teraz, gdy czarna dłoń staje się popularnym widokiem, GDDKiA przygotowało ankietę. Chce zapytać kierowców co sądzą o tym pomyśle...

Zobacz wideo Nowe czy używane? My pytamy, Polacy odpowiadają

Najpierw tablice, potem pytanie kierowców o zdanie. Dziwne...

Tak, dyrekcja niejako odwróciła kolejność. Zazwyczaj schemat wygląda tak, że najpierw wykonuje się badania sondażowe, a dopiero później realizuje inwestycję. GDDKiA poszło swoją drogą, ale warto dowiedzieć się o co pyta kierowców. Ankieta składa się z 8 punktów. Brzmią one następująco:

  • Prośba o podanie wieku.
  • Prośba o podanie płci.
  • Od ilu lat jesteś aktywnym kierowcą?
  • W jakim celu najczęściej prowadzisz pojazd?
  • Czy widziałeś/aś już tablicę z czarną dłonią przy drodze szybkiego ruchu w Polsce?
  • Czy wiesz co ta tablica oznacza?
  • Czy taka tablica jest Twoim zdaniem potrzebna?
  • Czy zdążyło Ci się kiedyś wjechać pod prąd na drodze szybkiego ruchu?

Tablica z czarną dłonią jest potrzebna! To akurat jest pewne.

Pytania zadane kierowcom przez GDDKiA wydają się sensowne. Wyniki badania będą znane w perspektywie kilku tygodni. Tak naprawdę o ich znaczeniu możemy powiedzieć jednak już dziś. Bo nie ulega żadnym wątpliwościom, że choć tablica z czarną dłonią nie występuje w oficjalnym wykazie, a więc de facto znakiem drogowym nie jest, jej obecność przy wjazdach na drogi ekspresowe i autostrady może być kluczowa. A wszystko dlatego, że ma ona informować kierowcę, że wybrał zły wjazd i zaraz wjedzie na trasę pod prąd.

Jazda pod prąd autostradą to ekstremum i szczyt niebezpieczeństwa

Wyobraźcie sobie tylko skalę niebezpieczeństwa. Jedziecie autostradą z dopuszczalną prędkością 140 km/h. Droga wykonuje delikatny łuk, zza którego... wyłania się pojazd jadący dokładnie tym samym pasem i z tą samą prędkością, tylko w kierunku przeciwnym. Jeżeli doszłoby do zderzenia i któryś kierowców wyszedłby z niego cały, sytuację spokojnie można nazwać cudem.

Nawet jeżeli do zderzenia nie dojdzie, kierowca jadący pod prąd zostanie szybko "wyłowiony" przez policję. A jazda autostradą lub drogą ekspresową w kierunku przeciwnym niż wynikający z ustawy lub znaków drogowych oznacza mandat wynoszący 2000 zł. Do konta kierującego dopisanych zostanie też 6 punktów karnych.

Czarna dłoń to nie sugestia. To nakaz! Znają ją też w Europie

Skala niebezpieczeństwa płynąca z jazdy pod prąd np. autostradą sprawiła, że GDDKiA nie chciała zdawać się na półśrodki. Stąd odblaskowe, żółte tło, ogromna, czarna dłoń i wielki napis stop. Informacja zapisana na tablicy nie ma być sugestią, a przestrogą czy nakazem! Kierowca widząc ją powinien wcisnąć hamulec, a następnie wrzucić wsteczny i wycofać się. Poza tym rozwiązanie nie jest wcale unikalne czy nie stanowi autorskiego pomysłu GDDKiA. Bardzo podobne tablice są stosowane w takich krajach, jak Austria, Niemcy, Słowacja czy Chorwacja.

Więcej o: