Dostał 8 tys. zł mandatu. Nie wiedział, komu pożyczył swój samochód

Sroga kara spotkała właściciela porsche, którym ktoś urządził sobie rajd ulicami Pszczyna. Policja chciała co prawda ukarać kierowcę, jednak posiadacz sportowego auta nie był w stanie wskazać nazwiska pirata drogowego.
Zobacz wideo Na motospacer po Zakopanem zabrał na Andrzej Bargiel

Niepodanie nazwiska kierowcy było kiedyś częstą praktyką wśród piratów drogowych, których złapały fotoradary. Wystarczyło, aby twarz na zdjęciu była niewyraźna, a inspektorzy ITD zwracali się do właściciela pojazdu z prośbą o podanie nazwiska kierowcy. Ten odpowiadał, że nie pamięta, komu pożyczył auto, dzięki czemu dostawał jedynie niewysoki mandat i unikał punktów karnych.

Zmieniło się to jednak w styczniu br., gdy w życie wszedł nowy taryfikator mandatów. Aby walczyć z taką praktyką, podniesiono maksymalną kwotę do aż 8 tys. zł. Przy czym warto zaznaczyć, że widełki są dość szerokie i kwoty minimalne zaczynają się od kilkuset złotych (zależy od przewinienia). 8 tys, złotych na mandatu nie jest zatem wcale częsty widokiem.

Właściciel porsche dostał najwyższy mandat. Jego porsche nawywijało

Na taki wymiar kary zdecydowali się jednak policjanci z Czechowic-Dziedzic (woj. śląskie), którzy dostali od świadka wideo (z kamery samochodowej) z nagranymi wyczynami, których ktoś dopuścił się za kierownicą sportowego pojazdu.

Auto początkowo przejechało z dużą prędkością przez skrzyżowanie na czerwonym świetle. Potem kierujący sprawdzał swoje umiejętności jeżdżąc całą szerokością jezdni i ignorując znaki pionowe i poziome. Chwilę później zignorował kierunek jazdy narzucony przez sygnalizator i omal nie doprowadził do zderzenia z innym samochodem.

Ten kierowca dostał mandat w wysokości 8 tys. zł
Ten kierowca dostał mandat w wysokości 8 tys. zł fot. Policja Śląska

Policjanci szybko ustalili właściciela porsche, którym okazał się 28-latek z powiatu bielskiego. Dalej jednak sprawa utknęła, bo podczas przesłuchania mężczyzna nie przyznał, kto prowadził wtedy jego auto. Niewykluczone zatem, że to on sam siedział wtedy za kółkiem.

W takiej sytuacji policjantom nie pozostało nic innego, jak wlepić posiadaczowi niemieckiego samochodu mandat. Oczywiście najwyższy, jaki można dostać w tej sytuacji, czyli 8 tys. zł (bez punktów karnych). Możliwe, że gdyby to 28-latek przyznał się do winy, spotkałaby go jeszcze bardziej surowa kara.

Więcej o mandatach znajdziesz na Gazeta.pl

Więcej o: