Środa może się okazać czarnym dniem dla klasycznej motoryzacji. Już wtedy może zostać przegłosowany początek końca silników spalinowych zasilanych benzyną i olejem napędowym. Parlament Europejski zadecyduje wtedy o nowych przepisach dotyczących aut osobowych. Projekt przewiduje mocne zaostrzenie norm, a od 2035 roku do ruchu będą dopuszczane wyłącznie auta bezemisyjne.
Więcej informacji na temat rynku motoryzacyjnego znajdziesz na stronie głównej Gazeta.pl
Dla producentów samochodów to oznacza jedno. Jak najszybciej muszą przerzucić swoje siły na produkcję aut elektrycznych kosztem spalinowych. Połowa przyszłej dekady jest terminem granicznym dla wszystkich producentów, którzy zamierzają nadal funkcjonować na Starym Kontynencie.
Nie dalej jak w połowie ubiegłego miesiąca Komisja Ochrony Środowiska Naturalnego, Zdrowia Publicznego i Bezpieczeństwa Żywności (ENVI) przyjęła projekt rozporządzenia, który zobowiązuje producentów samochodów do redukcji emisji ze sprzedawanych aut o 20 proc. do 2025 roku.
To zaostrzenie o 5 proc. w stosunku do pierwotnych planów. Ten próg miałby stopniowo zwiększać się, aż do uzyskania 100 proc. w 2035 roku.
Jak donosi Rzeczpospolita, wynik środowego głosowania jest niepewny, a o rozstrzygnięciu mogą zadecydować pojedyncze głosy. Frakcje ludowców i konserwatystów chcą złagodzenia przepisów, natomiast socjaliści i demokraci domagają się zaostrzenia propozycji.
Sprzeciw ze strony europosłów nie zamyka tematu, ponieważ swoje stanowisko w tym zakresie musi jeszcze wyrazić Rada Unii Europejskiej w głosowaniu ministrów ds. klimatu i środowiska. Głosowanie w tej sprawie zaplanowano na koniec czerwca. Jeśli stanowiska będą spolaryzowane, będzie konieczne poszukiwanie kompromisu pomiędzy PE i państwami członkowskimi.