O nowościach dla kierowców i kolejnych pomysłach rządzących szerzej opowiadamy w serwisie Gazeta.pl.
Paliwa nieśmiało zbliżają się do ośmiu zł za litr, samochody nowe i używane drożeją, a to jeszcze nie koniec niespodzianek dla kierowców. Właśnie okazało się, że prowadzący będą mieli jeszcze jedną okazję do mocniejszego trzymania się za portfel. Od przyszłego roku może się okazać, że po wjechaniu na każdą autostradę i drogę ekspresową pobrana zostanie opłata.
Rządzący starają się uspokoić kierowców, tłumacząc, że zmiany wcale nie będą dotyczyły wszystkich kierowców i wszystkich dróg.
Tak wynika z Krajowego Planu Odbudowy, który Komisja Europejska zatwierdziła 1 czerwca po miesiącach oczekiwań. Za jego sprawą do Polski ma trafić strumień miliardów euro. Tyle że te pieniądze nie przypłyną bezwarunkowo. A jednym z elementów "planu odbudowy" jest właśnie obietnica, że do roku 2023 zarówno autostrady, jak i wszystkie drogi ekspresowe w naszym kraju zostaną objęte opłatami.
Ile będą wynosić opłaty? Tego nie wiadomo szczególnie w przypadku ekspresówek. Wiadomo natomiast, że ich poborem mógłby się zająć stosowany obecnie na części szlaków system elektroniczny e-TOLL.
Sprawa wywołuje potężne poruszenie. Po awanturze, która powstała po ujawnieniu treści KPO, przedstawiciele rządu zaczęli się tłumaczyć. Piotr Müller, rzecznik rządu, powiedział w czasie konferencji prasowej, że nie było mowy o płatnych drogach ekspresowych. Dużo bardziej wylewni byli natomiast przedstawiciele Ministerstwa Infrastruktury.
MI w komunikacie prasowym zapewnia, że choć rozszerzenie systemu poboru opłat rzeczywiście jest planowane, ma jednak dotyczyć wyłącznie pojazdów o DMC powyżej 3,5 tony oraz autobusów. To raz. Dwa skupi się głównie na tych autostradach i drogach ekspresowych, które zostały wybudowane i oddane w użytkowanie od ostatniego rozszerzenia sieci dróg płatnych. I to ma wypełniać zobowiązania zapisane KPO. Po trzecie Ministerstwo Infrastruktury nie planuje żadnych prac związanych z wprowadzeniem opłat na drogach ekspresowych dla samochodów lekkich.
Nawet jeżeli rządzący rzeczywiście postanowiliby objąć opłatami wszystkie autostrady i drogi ekspresowe w Polsce, termin do początku przyszłego roku wydaje się mało realny. I żeby się o tym przekonać, wystarczy przypomnieć sobie zamieszanie związane z wprowadzeniem e-TOLL-a na kilku odcinkach dróg w Polsce. Konieczna jest budowa infrastruktury, powołania kolejnych jednostek patrolujących drogi czy systemu karania kierowców. Sześć miesięcy to w polskich realiach zdecydowanie za mało.
Pisząc KPO, polski rząd wskazał jeszcze jeden kierunek. Chodzi o ograniczenie ruchu pojazdów spalinowych w centrach miast i utworzenie w nich stref czystego transportu. To bez wątpienia też nie spodoba się kierowcom w kraju, w którym choć mamy blisko 29 milionów aut, tylko 30 tys. z nich to auta z wtyczką, a przynajmniej takie danie podaje Licznik Elektromobilności PSPA. Połowa to stuprocentowe elektryki.