Pijany kierowca w Mustangu. Zakończył jazdę w efektowny sposób na słupie energetycznym

Departament Policji w amerykańskim Tallahassee opublikował film, który prezentuje w jaki sposób może się zakończyć brawurowa jazda Fordem Mustangiem w stanie upojenia alkoholowego.

Do ciekawego zdarzenia doszło kilka dni temu w jednym z amerykańskich miast na Florydzie. Kierowca Mustanga wsiadł za kółko pod wpływem alkoholu i zakończył jazdę kilka chwil później zatrzymując się na słupie energetycznym.

W normalnych okolicznościach samochód po prostu skosiłby słup z przewodami wysokiego napięcia, ale tym razem kierowca miał dużo szczęścia. Auto najpierw uderzyło w metalową linkę wspierającą słup, która pochłonęła sporą część energii.

Więcej ciekawych historii znajdziesz na stronie Gazeta.pl 

W efekcie Mustang "wspiął się" po lince, kończąc jazdę niemalże w pionowej pozycji. Po zatrzymaniu kierowca próbował jeszcze wycofać, ale bez efektu, ponieważ wszystkie koła samochodu znajdowały się w powietrzu.

Na jednym z filmów udostępnionych na portalu Reddit widać, jak kierowca wyskakuje z wiszącego samochodu i porusza się chwiejnym krokiem. Z takiego obrotu sytuacji z pewnością są zadowoleni mieszkańcy okolicznych domów.

Dzięki temu nie doszło do zerwania linii wysokiego napięcia, która mogłaby wyrządzić krzywdę postronnym świadkom zdarzenia. Przy okazji mieszkańcy okolicznych domów nie zostali pozbawieni prądu w gniazdkach na kilka godzin.

Przez cały weekend policjanci w tej okolicy zatrzymali aż czterech kierowców jeżdżących pod wpływem alkoholu. W żadnym z przypadków nikt nie ucierpiał, ale opisywana sytuacja należała do najbardziej kuriozalnych.

Całe szczęście, wszyscy uczestnicy tych zdarzeń wyszli bez szwanku, ale jazda pod wpływem alkoholu nie jest w porządku. Możesz trafić na nasze media społecznościowe, być aresztowany, ale również dobrze możesz skrzywdzić innych lub pozbawić kogoś życia (w tym siebie). Na dodatek możesz zniszczyć swojego lśniącego, nowego Mustanga

- możemy przeczytać na profilu policji W Tallahassee. Na jednym z filmów słychać, jak kierowca dodał tylko komentarz do całej sytuacji: "Tak, to jest do bani". Nic dodać, nic ująć.

Więcej o: