Kierowca w Argentynie przewoził płytki ceramiczne. Żandarmi znaleźli coś jeszcze

Żandarmi w okolicach Buenos Aires skontrolowali ciężarówkę Scania, która przewoziła płytki ceramiczne. Nie był to jedyny transport.

Spodobał Ci się ten artykuł? Więcej wiadomości ze świata motoryzacji znajdziesz na Gazeta.pl

W ciężarówkach znaleźć można wiele. Wszystko co się tylko da sprzedać można tam znaleźć. Niekoniecznie zgodnie z prawem. Szmugluje się alkohol, papierosy, narkotyki, a nawet zwierzęta. Właśnie elementy z tego ostatniego zbioru znalazły się w ciężarówce Scania w Argentynie.

Zobacz wideo Studio Biznes odc. 119

W okolicach Buenos Aires, żandarmi zdecydowali się skontrolować transport płytek ceramicznych. Duży, ciężki transport miał jednak pewną tajemnicę, którą czujne nosy stróżów prawa wychwyciły.

Okazało się, że poza płytkami na pokładzie znajdują się również ryby. Gdyby jednak były przewożone w chłodni, a nie byłyby zgłoszone to nie byłoby większego problemu. Jednak tak się nie stało.

Kierowca przewoził ryby pomiędzy płytkami ceramicznymi przykryte plandeką. Do tego znalazły się w pojemnikach na narzędzia pod przyczepą, a te które nie dało się upchnąć w tamtych miejscach umieszczono w kabinie kierowcy. Dokładniej leżały na posłaniu, przykryte workami.

Zapach tego całego ładunku musiał być piorunujący. W sumie kierowca przewoził 99 ryb, w tym 75 zwierząt stanowiły południowoamerykańskie odmiany sumów. Zwierzęta te osiągają długość od 160 do 180 cm. W sumie waga dodatkowe ładunku wynosiła 900 kilogramów.

Problem z takim transportem polegał głównie na braku wcześniej wspomnianej chłodni, do tego brak pozwoleń i dokumentów o legalnym źródle zwierząt.

Kolejna niedogodność dotyczy wagi nielegalnego transportu. Taka ilość ryb podchodzi pod rybołówstwo komercyjne.

Ostatecznie pojazd został zarekwirowany i zabezpieczony, razem z ładunkiem. Na miejscu pojawili się również przedstawiciele urzędu związanego z zwierzętami. Kierowca został puszczony, ale nadal podlega dalszym procedurom wyjaśniającym całe zajście.

Jak to się mówi żandarmi, mieli nosa do tego śmierdzącego interesu.

Więcej o: