O sprawie tej było w ostatnich dniach niezwykle głośno. Kierowca autokaru wiozącego dzieci nie chciał czekać aż zapory kolejowe się podniosą. Postanowił wjechać na zamknięty przejazd kolejowy, pomimo świateł i dźwięków ostrzegawczych. Ledwie udało mu się zmieścić między szlabanem i krawędzią drogi.
Wyjątkowy pośpiech może mieć jednak dla niego wyjątkowo dotkliwe konsekwencje. Jeden ze świadków nagrał "wyczyn" kierowcy i wrzucił do sieci. Filmem zainteresowała się cała Polska, w tym również Prokuratura Rejonowa w Mińsku Mazowieckim.
Normalnie w sytuacji wjazdu na zamknięty przejazd kolejowy kierowca mógłby liczyć na 2 tys. zł mandatu, bo właśnie tyle można dostać po ostatnich zmianach w taryfikatorze ze stycznia br. Jak poinformowała policja, prokuratura wszczęła w tej sprawie śledztwo i chce dla kierowcy zdecydowanie surowszych konsekwencji.
Jak podkreślono, kierowca zignorował nie tylko rogatki, ale i sprawnie działające sygnały świetle i dźwiękowe. W momencie przejazdu przez tory kolejowe w autokarze było "co najmniej kilkunastu uczniów".
Kierowcy może zostać postawiony zarzut "umyślnego sprowadzenia bezpośredniego niebezpieczeństwa katastrofy w ruchu lądowym". Grozi mu za to od pół roku do ośmiu lat więzienia.