Nawet 18 lat więzienia grozi kierowcy, który wjechał w rowerzystów pod Tarczynem

Kierowca trafił do aresztu na trzy miesiące. Prokuratura postawiła mu zarzuty spowodowania katastrofy, ucieczki z miejsca zdarzenia i nieudzielania pomocy. 45-latkowi grozi 18 lat więzienia.

Do tragicznego zdarzenia doszło 18 maja. 45-letni kierowca wjechał w grupę kolarzy jadących drogą na południe od Warszawy w woj. mazowieckim. Jeden z nich mimo reanimacji poniósł śmierć na miejscu. Czterech kolejnych ma złamania kości oraz inne poważne obrażenia. Stan jednej osoby jest określony jako ciężki. Wszyscy trafili do szpitala. Łącznie w wypadku zostało poszkodowanych aż ośmiu rowerzystów.

Kierowca nie zatrzymał się, by pomóc poszkodowanym. Uciekł z miejsca wypadku. O groźnych zdarzeniach na polskich drogach piszemy codziennie na stronie głównej gazety.pl.

Zobacz wideo Jak udzielać pierwszej pomocy? Policjanci tłumaczą krok po kroku

Zatrzymany przez policję kierowca miał promil alkoholu we krwi

Tragiczny wypadek wydarzył się w miejscowości Przypki niedaleko Tarczyna. Poszkodowane osoby zabrały do szpitali karetki. Na miejscu był też helikopter ratunkowy i dziewięć zastępów straży pożarnej.

Poszukiwania kierowcy trwały przez większość nocy, ale został zatrzymany przez policję. Podejrzany o spowodowanie śmiertelnego wypadku i ucieczkę z jego miejsca ma 45 lat i jest mieszkańcem Tarczyna. Policja zbadała go alkomatem, w jego krwi był ok. jeden promil alkoholu. Na miejscu znaleziono także samochód, którym doprowadził do wypadku. Został zabezpieczony i odholowany na policyjny parking.

Nawet 18 lat więzienia

Kierowca przyznał się do winy. Na razie trafił na trzy miesiące do aresztu, gdzie będzie czekał na proces i najcięższe możliwe zarzuty. Prokuratura oskarża go o m.in. o spowodowanie katastrofy w ruchu lądowym, ucieczkę z miejsca zdarzenia i nieudzielanie pomocy. 

Sprowadzenie katastrofy w ruchu lądowym ze skutkiem śmiertelnym jest zagrożone karą od 2 do 12 lat. Przy czym podejrzanemu postawiono jeszcze dodatkowy zarzut w związku z art. 178 par. 1 (Kodeksu karnego - red.), czyli ucieczka z miejsca zdarzenia, co będzie powodowało, że to zagrożenie się zwiększa. W takim przypadku stosuje się orzeczenie nie niższe niż dwa lata i do górnej granicy tego zagrożenia zwiększonego o połowę

- wyjaśniła pełniąca obowiązki zastępcy prokuratora Katarzyna Głowacz. Serwis polsatnews.pl podaje, że 45-letniemu kierowcy grozi nawet 18 lat więzienia, co przyznali przedstawiciele prokuratury.

Prawdopodobnie ostateczna kara nie będzie aż tak wysoka, ale możemy spodziewać się, że będzie surowa. Sprawa jest szokująca i odbiła się szerokim echem w całej Polsce. Trudno też znaleźć cokolwiek na obronę kierowcy. Nie wiadomo jeszcze na sto procent, czy w momencie wypadku był nietrzeźwy (przebadano go później), ale ucieczka i nieudzielenie pomocy to okoliczności, które sędzia na pewno weźmie pod uwagę.

Więcej o: