Jak wynika z ostatniego (z 20 maja) raportu BM Reflex, benzyna 95-oktanowa kosztuje w Polsce 7,32 zł (Pb98 aż 7,75 zł), a olej napędowy 7,27 zł. Jeszcze w połowie maja za każdy litr bezołowiowej płaciliśmy nawet kilkadziesiąt groszy mniej (diesel był w podobnej cenie). Niestety wiele wskazuje na to, że to nie koniec złych wieści dla kierowców.
Jak stwierdził Marcin Klucznik z Polskiego Instytutu Ekonomicznego w rozmowie z Polską Agencją Prasową, ceny paliw w najbliższych miesiącach pozostaną na dość wysokim poziomie. W wakacje benzyna i olej napędowy powinny osiągnąć szczyt na poziomie ok. 7,50-7,70 zł za litr.
Co prawda diesel tuż po wybuchu wojny w Ukrainie kosztował niemal 8 zł, co wiązało się z obawami o możliwe embargo na dostawy surowca z Rosji. Jednak w przypadku benzyny w miesiącach wakacyjnych może paść rekord. Do tej pory tańsza 95-tka raczej rzadko przekraczała psychologiczną barierę 7 zł. Zazwyczaj była też o kilkadziesiąt (a momentami nawet o ponad złotówkę) tańsza niż olej napędowy.
Wysokie ceny paliw w wakacje będą efektem wysokiego, ponadprzeciętnego popytu i ograniczonych mocy przerobowych polskich rafinerii. W związku z tym konieczne będzie importowanie przewożonych paliw. Cenę podwyższy również konieczność importowania ropy naftowej z kierunków innych niż Rosja, np. z Norwegii.
Dopiero po wakacjach - w opinii eksperta, z którym rozmawiał PAP - możemy spodziewać się nieco niższych cen. Powinny spadać razem ze spadkami cen ropy naftowej w drugiej połowie tego roku, ze względu na spowolnienie gospodarcze i związany z nim spadek popytu na paliwa.