Korki na granicy z Ukrainą. Wszystko przez samochody używane. Trafiają tam masowo

Na przejściach granicznych z Ukrainą sznur aut ciągnie się po horyzont, a kierowcy stoją w korkach po kilkadziesiąt godzin, żeby wjechać na Ukrainę. Wszystko przez... samochody używane.

O sytuacji na rynku samochodowym szerzej opowiadamy również w serwisie Gazeta.pl.

Korki na granicy Polski z Ukrainą to codzienność od drugiej połowy lutego. O ile jednak na początku rosyjskiej inwazji na naszego wschodniego sąsiada, tworzyły się głównie po stronie ukraińskiej, o tyle dziś korki powstają również po polskiej stronie przejść granicznych. Głównym powodem jest ogromny popyt na samochody używane.

Zobacz wideo Vito Bambino: "Odwaga jest dla mnie najważniejsza". Jaguary są eleganckie jak jego muzyka

Przejście w Medyce: nawet 10 km korka po stronie... polskiej

Media donoszą o ponad dziesięciokilometrowym korku przed przejściem polsko-ukraińskim w Medyce. Czas oczekiwania na odprawę? To nawet kilkadziesiąt godzin. Skutkiem ubocznym jest też przytkanie okolicznych szlaków drogowych. Na tyle poważne, że w rejonie przejścia stawiane są patrole policji, których zadaniem jest kierowanie ruchem i rozładowywanie zatorów.

Dane oficjalne mówią o kilkudziesięciogodzinnym oczekiwaniu. Ukraińcy mówią z kolei o tym, że w newralgicznych momentach na odprawę trzeba czekać nawet kilka dni. Fakt ten nie wynika jednak z opieszałego działania służb, a raczej liczby osób przekraczających granicę.

Ukraińcy nie wracają do kraju, a przywożą auta używane

Korki są spowodowane przez nowe przepisy, które całkiem niedawno zaczęły obowiązywać w Ukrainie. Ustawa o stanie wojennym zniosła podatki od importu samochodów. Ukrainiec, który kupi auto w Polsce, a następnie przewiezie je do ojczyzny, nie zapłaci ani cła, ani akcyzy, ani VAT-u. A to sprawia, że kupi samochód używany taniej. Dużo taniej niż normalnie.

Preferencje podatkowe dość mocno zachęciły Ukraińców do zakupów w Polsce. W ramach ruchu towarowego od początku wojny polsko-ukraińską granicę według różnych szacunków przekroczyło już półtora miliona osób. Każdego dnia przed polskim punktem granicznym pojawia się kilkanaście tysięcy Ukraińców.

Rynek jest dosłownie czyszczony. To dobrze dla sprzedających

Potężne zainteresowanie ze strony Ukraińców samochodami używanymi w Polsce widać i to mocno. Mój znajomy wystawił na sprzedaż kilkunastoletniego Passata. Po godzinie o auto zadzwoniła Ukrainka, zarezerwowała je, kupiła bez większego targu i wyjechała nim na Ukrainę. Taka sytuacja z pewnością stanowi dobrą informację dla sprzedających. W końcu bez trudności pozbędą się używanego pojazdu. Nieco gorzej mają jednak kupujący. Oferty znikają z sieci dosłownie z minuty na minutę. Dziś auto kupuje się tu i teraz albo... wcale.

W normalnych warunkach rynkowych taka sytuacja byłaby więcej niż optymistyczna. Masowe wykupywanie samochodów używanych mogłoby się stać dla Polaków impulsem do odświeżenia floty pojazdów. Statystyczne auto eksploatowane w Polsce stałoby się młodsze i bardziej ekologiczne. W normalnych warunkach, podkreślmy. Obecnie z uwagi na kryzys na rynku półprzewodników nowych samochodów produkuje się zdecydowanie mniej i trudniej jest je kupić. A przecież cały czas my również importujemy auta z Zachodu.

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.