Kto nie ubezpiecza Ferrari za 300 tys. euro? Mieszkaniec Niemiec teraz pojeździ tylko na lawecie

Mieszkaniec Nadrenii Północnej-Westfalii kupił nowe Ferrari F8 Tributo na początku 2022 r. Formalnie wykupił też obowiązkowe ubezpieczenie, ale nie płacił wymaganych rat. Odebrano mu tablice rejestracyjne, a samochód wrócił do domu na lawecie.

Informację na ten temat umieściła na swoim profilu w portalu Facebook policja z Mettmann, aby ostrzec innych kierowców, jak się kończy takie "niedopatrzenie". Trudno sobie jednak wyobrazić, żeby właściciel Ferrari F8 zapomniał o zapłaceniu nawet pierwszej raty ubezpieczenia.

Więcej motoryzacyjnych wiadomości przeczytasz na stronie Gazeta.pl

Ferrari F8 Tributo ze zdjęcia zostalo zarejestrowane w Mettmann niedaleko Dusseldorfu w styczniu 2022 r. Do niedawna 32-letni właściciel jeździł nim bez jakiegokolwiek ubezpieczenia, nawet tego obowiązkowego: od odpowiedzialności cywilnej.

Teraz raczej nie będzie tego robił. Policja odebrała mu tablice rejestracyjne, a żółty sportowy pojazd wrócił do domu właściciela na tzw. autolawecie, za którą musiał zapłacić. Funkcjonariusze zaoferowali, że przechowają auto na posterunkowym parkingu, ale właściciel nie sądził, że będzie tam bezpieczne.

Nie wiadomo, co teraz będzie z żółtym Ferrari. Na razie może służyć jako ozdoba posesji, ewentualnie dawać radość w trakcie jazdy na imprezach zamkniętych urządzanych na torach wyścigowych. Ale już na tzw. Touristfahrten na słynnym torze Nurburgring nikt bez rejestracji nie wjedzie, bo takie są wymagania organizatora i obowiązują wówczas przepisy ruchu drogowego.

Internauci komentujący sprawę nie byli zbyt wyrozumiali, wobec pechowego właściciela. Większość z nich zastanawia się, jak ktoś może pozwolić sobie na samochód za 300 tys. euro, ale nie mieć pieniędzy, aby opłacić obowiązkowe ubezpieczenie. Niektórzy również kpili z jego krótkowzroczności, bo raczej było jasne, jak skończy się takie postępowanie.

Ferrari F8
Ferrari F8 fot. Ferrari

Właściciel Ferrari F8 Tributo nie płacił za ubezpieczenie, ale miał na benzynę

My również chcielibyśmy poznać powód tej decyzji, ale domyślamy się, że sytuacja właściciela Ferrari F8 Tributo może być bardziej skomplikowana, niż się na pozór wydaje. Może, ale nie musi, bo są tacy, którzy bezrefleksyjnie podejmują decyzje związane z odpowiedzialnością finansową.

Zobacz wideo [MATERIAŁ PROMOCYJNY] Jak brzmi i wygląda pełnia nieskrępowanej kreatywności artystycznej?

Trochę szkoda żółtego Ferrari, które przez dłuższy czas pewnie nie wyjedzie z garażu. Zwłaszcza że Niemcy są jednym z najlepszych krajów z punktu widzenia właścicieli supersamochodów. To jedno z niewielu miejsc na świecie, gdzie legalnie można sprawdzić ich osiągi na drogach publicznych.

Chodzi o słynne niemieckie autostrady bez ograniczeń, które mimo wielu gróźb niemieckich polityków wciąż opierają się niemal jakimkolwiek regulacjom. Oczywiście chodzi wyłącznie o odcinki takich dróg szybkiego ruchu, gdzie prędkość nie jest ograniczona znakami, a nawet tam, trzeba zachować rozsądek i zachowywać się bezpiecznie. Pytanie, czy jest możliwa bezpieczna jazda z prędkością powyżej 340 km/h.

Ferrari F8 Tributo ma umieszczony centralnie silnik V8 twin turbo o poj. 3,9 l i mocy 720 KM, dzięki któremu rozpędza aż do 340 km/h, a pierwszą setkę osiąga już po 2,9 sekundy. Właściciel egzemplarza z Mettmann pewnie nieprędko przypomni sobie, jakie to wspaniałe uczucie.

Ferrari F8
Ferrari F8 fot. Ferrari
Więcej o: