Spodobał Ci się ten artykuł? Więcej wiadomości ze świata motoryzacji znajdziesz na Gazeta.pl
Ceny paliw na stacjach rosną. Wojna w Ukrainie oraz sankcje nałożone na Rosję tylko spotęgowały ten stan rzeczy. Shell zdecydował wycofać się z tamtejszego rynku i nie kupować paliwa od Rosji.
Shell na początku konfliktu na Ukrainie został skrytykowany po tym jak kupił tanią ropę od Rosji. Jednak firma poczuła się do odpowiedzialności, uderzyła w przysłowiową pierś i przeprosiła za swój czyn.
Zdecydowano, że nie będzie już kupować ropy od naszych wschodnich sąsiadów. Jednak dotyczy to tylko nowych umów oraz nie zamierza przedłużać umów, które się kończą. Te, które były podpisana przed rozpoczęciem konfliktu będą realizowane.
Koszty zaprzestania działalności Shella w Rosji obejmują również rezygnację z joint venture z Gazpromem. Zerwanie więzi z Rosją ma kosztować firmę od 4 do 5 mld dolarów.
W ramach planów wycofania się Shella, firma poinformowała, że zwolni 27,5 proc. udziałów w rosyjskim zakładzie skroplonego gazu ziemnego oraz 50 proc. udziałów w projekcie naftowym na Syberii.
Zrezygnuje też z zaangażowania w wstrzymany przez Berlin rurociąg Nord Stream 2.