Na używanej Tesli nie stracisz. Można na niej zarobić

Samochody Tesli trzymają cenę. Co więcej, używane modele mogą być w takiej samej cenie co nowe.

Spodobał Ci się ten artykuł? Więcej wiadomości ze świata motoryzacji znajdziesz na Gazeta.pl

Braki w nowych autach spowodowały, że te znajdujące się na rynku są droższe w odsprzedaży niż miałoby to miejsce w normalnych czasach. Przykład Tesli pokazuje jednak, że nie dość, że za używane auto zapłacimy więcej niż jeszcze kilka lat temu (przynajmniej w USA jest to od 6 do 10 tys. dolarów), to zdarzają się przypadki, że mogą być nawet droższe od nowych aut.

Zobacz wideo Wideowywiad z Tomkiem Kucharem, kierowcą rajdowym. Czy samochody elektryczne to przyszłość sportowej motoryzacji?

Rynek wtórny Tesli głównie jest kontrolowany przez amerykańskiego producenta. Jak się okazuje za kilkuletnie modele, które sprzedaje producent i to z przebiegiem trzeba niekiedy zapłacić tyle samo lub więcej niż za fabrycznie nowe auto.

Czym to jest spowodowane? Problemy z częściami skutkują wolniejszą produkcją, której również Tesla musiała się poddać, dlatego używane samochody idą w cenę. Dawniej samo wyjechanie z salonu skutkowało spadkiem ceny. Obecnie właściciele mogą liczyć, że samochód Tesli jest inwestycją.

Popularność marki oraz rosnący trend na auta elektryczne również przekładają się na wyższą cenę niż normalnie. Jak podaje Electrek przykładowa Tesla Model Y z 2020 r. z ponad 30.000 mil na liczniku na stronie producenta jest o 1000 dolarów droższa niż tak samo skonfigurowany nowy egzemplarz. Przypuszczalnie, używane auta oferowane bezpośrednio od Tesli mają zaktualizowane oprogramowanie.

Co więcej Tesla podała ostatnio, że nie będzie już zezwalać na wykupy leasingowe, więc być może planuje zwiększyć zapasy używanych aut i jeszcze bardziej korzystać z wysokich cen sprzedaży w przyszłości.

Pierwszy raz od dawna używane samochody są droższe niż powinny. Wiele osób i prywatnych i handlarzy na tym skorzysta, a Tesla zauważa ten trend i również chce go wykorzystać.

Więcej o: