Od późnej jesieni 2021 roku kierowcy w Polsce muszą zmagać się z rekordowo wysokimi cenami paliw na stacjach. Benzyna i diesel powoli, ale stale drożały od miesięcy. Znacząco (o kilkadziesiąt groszy) staniały dopiero w lutym br., po wprowadzeniu przez rząd drugiej tarczy antyinflacyjnej. Niestety nie na długo. Atak Rosji na Ukrainę i jego konsekwencje sprawiły, że ceny paliw poszły w górę w wyjątkowo szybkim tempie i osiągnęły zadziwiające poziomy nawet 8 zł w przypadku oleju napędowego.
Dopiero w ostatnich tygodniach ceny ropy naftowej i paliw w hurcie nieco się ustabilizowały, co przełożyło się na ok. 6,5 zł za litr benzyny i 7 zł za litr diesla na stacjach. W tym tygodniu możemy się jednak cieszyć niewielką obniżką. Jak wynika z danych e-petrol.pl, litr benzyny 95-oktanowej kosztuje (wg. danych z 13 kwietnia) średnio w Polsce 6,41 zł/l, 98-oktanowej - 6,75 zł/l, a oleju napędowego 6,99 zł/l. Za gaz LPG trzeba średnio zapłacić 3,67 zł.
W przypadku obu benzyn oznacza to spadek dokładnie o 11 groszy na litrze tydzień do tygodnia (czyli względem 6 kwietnia). LPG staniało o 6 groszy, a zdecydowanie największą różnicę odczują posiadacze samochodów z silnikami Diesla. Olej napędowy staniał bowiem aż o 30 groszy.
Niestety nie możemy na razie oczekiwać, że ceny paliw wrócą szybko do poziomów sprzed wojny w Ukrainie, czyli ok. 5-6 zł za litr z pierwszej połowy lutego. Co gorsza, możliwe, że niebawem doczekamy się ponownych wzrostów cen. Według prognozy serwisu e-petrol, w okresie 11-17 kwietnia, cena benzyny PB95 powinna mieścić się w widełkach 6,34-6,48 zł za litr (PB98 - 6,69-6,83 zł/l), oleju napędowego 6,99-7,15 zł/l, a gazu LPG między 3,60 a 3,72 zł. Widać więc wyraźnie, że o ile benzyna i LPG mogą nawet nieco stanieć, o tyle w przypadku diesla, można już spodziewać się nawet kilkunastogroszowych podwyżek.