Kolejne porady w zakresie znaczenia przepisów drogowych znajdziesz również w serwisie Gazeta.pl.
Nic tak nie jest w stanie wytrącić z równowagi kierowcy jadącego w trasie, jak połączenie wlekącego się drogą traktora z linią podwójną ciągłą. I tragedia tej sytuacji jest dość oczywista. Traktor nie pojedzie pewnie szybciej niż 40 km/h. To o ponad połowę mniej od limitu, który został wyznaczony dla trasy poza terenem zabudowanym. Czy można go zatem wyprzedzić? No właśnie...
Znaczenie znaku P-4 "Linia podwójna ciągła" określa par. 86 pkt 5 rozporządzenia Ministrów Infrastruktury oraz Spraw Wewnętrznych i Administracji w sprawie znaków i sygnałów drogowych. A to mówi wyraźnie, że linia taka "oddziela pasy ruchu o kierunkach przeciwnych i oznacza zakaz przejeżdżania przez tę linię i najeżdżania na nią". Zakaz wyprzedzania nie jest zatem wyrażony wprost. Aby jednak manewr był możliwy, samochód z traktorem musiałby się zmieścić w jednym pasie ruchu – a to niestety nie jest fizycznie wykonalne.
Wyprzedzanie traktora na linii podwójnej ciągłej oznacza mandat. W sytuacji w której wykroczenie zostanie wykryte przez funkcjonariuszy, kierowca na dobry początek otrzyma propozycję 200-złotowej grzywny i 5 punktów karnych za złamanie zasad wyznaczonych przez linię P-4. Na początek! Bo może się okazać, że policjanci dostrzegą nie jedno, a zbieg wykroczeń. W takim przypadku kierowca zapłaci kilka mandatów zsumowanych w jedno.
W czasie wyprzedzania kierujący może nie tylko naruszyć zasady znaku P-4, ale jeszcze np. wyprzedzić na zakazie, na zakręcie oznaczonym znakami ostrzegawczymi lub przy dojeżdżaniu do wierzchołka wzniesienia. A ten czyn jest obwarowany mandatem wynoszącym 1000 zł. To da w sumie już 1200 zł. Do konta kierującego dopisanych zostanie pięć kolejnych punktów – co da w sumie już 10 punktów karnych. A to cały czas jeszcze nie koniec. Bo do listy może dojść np. przekroczenie prędkości.
Wyprzedzanie traktora może być naprawdę kosztowne. I kilka tygodni temu udowodnił to kierowca litewskiego TIR-a. Wyprzedzał jadąc pod górkę, dojeżdżając do szczytu wzniesienia, przez linię ciągłą i z za dużą prędkością. W efekcie otrzymał mandat o wysokości 5 tys. zł. A i tak miał szczęście. Bo policjanci równie dobrze mogli zabrać mu prawo jazdy i skierować sprawę do sądu. Tam czekałaby go 30-tysięczna grzywna.