Rozbił nowego McLarena. Obwinia wszystko, tylko nie swoje umiejętności

Kolejny egzemplarz wyjątkowego McLarena 765LT trafi najprawdopodobniej do zgniatarki. Zarozumiały kierowca, który wylądował supersamochodem w rowie obwinia o sytuacje okoliczności przyrody.

Zaledwie kilka tygodni temu McLaren został zarejestrowany, a już wylądował w rowie. Właściciel samochodu wrzucił do sieci zdjęcia, które pokazują stan samochodu po wypadku. Dołączył do tego ckliwą historię, w której tłumaczy, jak doszło do tego incydentu.

Więcej ciekawostek z rynku motoryzacyjnego znajdziesz na stronie Gazeta.pl

Mężczyzna opisał, że tamtego wieczoru z nikim się nie ścigał, tylko po prostu jechał przed siebie, ale nagle wydarzyło się „coś nieprzewidywalnego". Nie chodziło mu, bynajmniej, o jego umiejętności za kółkiem.

Zdaniem kierowcy w tym przypadku zawiniła niska temperatura (poniżej 4 stopni Celsjusza) w połączeniu z „torowymi oponami", „żwirem z budowy znajdującym się na drodze", a także „rozlanym olejem" doprowadziły do takiego finału. Mężczyzna nie odniósł żadnych obrażeń zagrażających jego życiu. Skończyło się jedynie na złamaniu kości w prawym przedramieniu. Za to nowiutki McLaren jest już raczej spisany na straty.

 

Samochód napędza podwójnie doładowany silnik V8 o pojemności czterech litrów. Jednostka rozwija 765 KM maksymalnej mocy i dysponuje momentem obrotowym o wartości 800 Nm. Całość trafia na tylną oś za pośrednictwem siedmiobiegowej, automatycznego skrzyni SSG. Auto rozpędza się od 0-100 km/h w czasie poniżej 3 sekund, a jego prędkość maksymalna to 330 km/h.

Więcej o: