Największym graczem na polskim rynku motoryzacyjnym jest Volkswagen. Według danych dostarczonych przez PZPM, importer niemieckiej marki wydał w pierwszych dwóch miesiącach tego roku na marketing 26,1 mln złotych.
Więcej informacji z rynku motoryzacyjnego znajdziesz na stronie Gazeta.pl
Kwota wydaje się imponująca, ale warto przypomnieć, że w porównaniu z ubiegłym rokiem wydatki Volkswagen Group Polska obniżyły się aż o 48,5 proc. Przekładając to na liczby – spadły o 24,5 mln złotych.
Na drugim miejscu uplasowała się Toyota z wydatkami wynoszącymi 21,9 mln złotych. Polski przedstawiciel japońskiej marki również mocno obciął budżet na marketing. Porównując ten sam okres rok do roku spadek wynosi 36,2 procent.
W pierwszej dziesiątce raportu pojawiły się firmy, które pomimo kiepskiej sytuacji rynkowej postanowiły zwiększyć budżety reklamowe względem poprzedniego roku. Do tego grona zalicza się Suzuki Motor Poland, które w pierwszych dwóch miesiącach wydało ogromną kwotę (połowę budżetu Toyoty) 11 mln zł (wzrost o 313,9 proc. r/r), sprzedając w tym czasie zaledwie 700 samochodów. Wydatki na reklamę w przypadku importera japońskiej marki wzrosły rok do roku o ponad 8 mln złotych.
Peugeot Polska jest również w gronie firm, które zwiększyły budżet marketingowy. W tym przypadku kwota wyniosła 9,5 mln złotych (wzrost o 60,3 proc. r/r). W tym czasie francuska marka sprzedała 1 753 samochody.
Zmniejszone wydatki na marketing wśród polskich importerów łączą się globalnymi problemami, które dotknęły w ostatnich miesiącach rynek motoryzacyjny. Najpierw pojawiły się problemy z dostępnością półprzewodników, a od kilku tygodni wydarzenia na Ukrainie powiększają niedobór dostaw podzespołów do produkcji. Na wiele modeli trzeba czekać co najmniej kilka miesięcy, a bogato wyposażone samochody z segmentu premium wymagają oczekiwania około roku.
Słaba dostępność przekłada się na gorsze wyniki rejestracji nowych samochodów. Jak wynika z raportu CEPiK, w pierwszym kwartale 2022 r. zarejestrowano 102 tys. nowych samochodów. To wynik gorszy o 13,4 proc. mniej niż w tym samym okresie ubiegło roku, który był naznaczony pandemicznymi obostrzeniami.