Co kosztuje dużo pieniędzy i robi huk? Ferrari wpadające na barierę

Pewien Brytyjczyk w prima aprilis odebrał Ferrari prosto z komisu. Żartem od losu jest to, że długo się nim nie nacieszył.

Spodobał Ci się ten artykuł? Więcej wiadomości ze świata motoryzacji znajdziesz na Gazeta.pl

Ktoś kto kupuje Ferrari zawsze musi być zadowolony. W końcu to auta uchodzące za jedne z najlepszych. Jednak jak widać poniżej, nie każdy ma szansę się nimi długo nacieszyć.

Do groźnej sytuacji doszło 1 kwietnia w Derby w Wielkiej Brytanii. Pewien Brytyjczyk zakupił w komisie Ferrari 488 GTB, które miało przejechane jedynie 21,5 tys. km. Mocne auto w niepewnych rękach spłatało użytkownikowi figla.

Mężczyzna przeliczył się ze swoimi umiejętnościami. Jadąc z dosyć dużą prędkością stracił panowanie nad pojazdem, uderzył w krawężnik i wylądował na barierze ochronnej. Zaledwie 3 km od miejsca odebrania wymarzonego auta.

Efekt? Zniszczone przednie światła, zderzak i maska. Zapewne świeży właściciel będzie musiał również naprawić zawieszenie.

Jeśli samochód zostanie przywrócony do stanu oryginalnego, to z całą pewnością mężczyzna będzie delikatniej z nim się obchodził.

Ferrari 488 GTB rozpędza się od 0 do 100 km/h w 3 s., a prędkość maksymalna wynosi 330 km/h.

Zobacz wideo
Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.