Hamujesz przed fotoradarem? Służby mają już sposób na efekt kangura

Nowy rodzaj fotoradaru pojawił się na drogach w Hiszpanii. Potrafi monitorować prędkość samochodu wyłapując przy tym drogowych cwaniaków, którzy zwalniają przed urządzeniem i przyspieszają zaraz po przejechaniu poza zasięg kamery. Jazda metodą na kangura nie będzie już skuteczna.

Hiszpański odpowiednik polskiego GDKKiA wpadł na pomysł jak wyłapywać kierowców, którzy zwalniają wyłącznie na widok fotoradaru, a po minięciu urządzenia przyspieszają. Popularna metoda jazdy na kangura będzie nieskuteczna.

Hiszpanie mają sposób na efekt kangura

Więcej informacji na temat fotoradarów znajdziesz na stronie Gazeta.pl

Na hiszpańskich drogach pojawiło się 26 nowych urządzeń, które będą wykrywać przekroczenia prędkości, których kierowca dokona poza obiektywem fotoradaru. System będzie monitorować prędkość z jaką pojazd zbliża się, a następnie oddala z miejsca, w którym zainstalowano klasyczny fotoradar mierzący prędkość.

W działaniu przypomina trochę metodę kaskadowego pomiaru prędkości stosowaną swego czasu przez policję. Urządzenie składa się z kilku urządzeń, które są połączone w jedną sieć i zamontowane na masztach przy drodze.

Dzięki temu pozwalają łączyć klasyczną funkcję fotoradaru z odcinkowym pomiarem prędkości. Jedno urządzenie będą montowane przed fotoradarem, a drugie kawałek za nim. Opcjonalnie można zamontować kilka takich urządzeń. Producent urządzenia nie zdradził, w jaki sposób będą rejestrowane wykroczenia. Prawdopodobnie wykroczenia kierowców będą uwieczniane na zdjęciach.

Dlatego warto już teraz oduczyć się nawyku przyspieszania po minięciu fotoradaru. Kilkaset metrów dalej może na nas czekać nieprzyjemna niespodzianka. Ciekawe, czy takie urządzenia trafią kiedyś do Polski.

Efekt kangura dobrze znamy z polskich dróg

Kierowca na widok fotoradaru gwałtownie zwalnia, a tuż po jego minięciu zaczyna dynamicznie przyspieszać i wraca do prędkości, z którą jechał poprzednio. To dotyczy nie tylko kierowców, którzy łamią przepisy.

Wyraźnie przed pomiarami prędkości zwalniają również ci jadący zgodnie z ograniczeniami. Ponad 80 proc. przy fotoradarach jeździ wolniej niż obowiązujące na danym odcinku ograniczenia. Średnio przed fotoradarem kierowcy poruszają się aż o 20 km na godz. wolniej niż wskazują na to znaki. Jeszcze bardziej zwalniają na widok fotoradaru na drodze, gdzie obowiązuje ograniczenie prędkości do 70 km na godz. - w takich miejscach to zwykle 30 km na godz. poniżej limitu. Mający dostęp do ogromnej bazy danych Yanosik podaje, że hamowanie następuje około 500 m przed samym fotoradarem. Przy samym urządzeniu wytracanie prędkości staje się bardzo gwałtowne.

Reakcje kierowców w pobliżu fotoradaruReakcje kierowców w pobliżu fotoradaru fot. Yanosik

Dlaczego kierowcy tak postępują? "Dla pewności", "na wszelki wypadek", "lepiej nie ryzykować" - to tylko niektóre z powodów. Trzeba jednak pamiętać, że wolno wcale nie znaczy bezpiecznie.

W tym przypadku jest wręcz przeciwnie, bo nagłe zwalnianie bez powodu, a potem przyspieszanie zakłóca płynność ruchu i może być przyczyną wielu niebezpiecznych sytuacji. Zwłaszcza, jeśli kierowca jadący zgodnie z przepisami wciśnie nagle hamulec na widok znaku D-51 (to on informuje o kontroli prędkości), żeby na pewno przejechać bez mandatu. Kierujący samochodem za nim może się zupełnie nie spodziewać, że ktoś nagle, tak naprawdę bez żadnego powodu, zwolni z dozwolonych 70 km/h do 40 km/h. To szczególnie niebezpieczne w zatłoczonych miastach, gdzie auta jadą jeden za drugim.

Zobacz wideo
Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.