Porady dotyczące eksploatacji różnego typu pojazdów publikujemy również w serwisie Gazeta.pl.
Paliwa zdrożały, a pogoda zaczęła nas raczyć słońcem i mocno plusowymi temperaturami. Efekt od razu widać na ulicach. Pojawia się coraz więcej rowerzystów. I choć nie ma w tym niczego złego, zanim wyciągniecie swoje rowery z piwnicy i ruszycie nimi w miasto, powinniście sprawdzić jedną rzecz. Zobaczcie czy przez zimę nie wyładowały się baterie w światełkach rowerowych.
Skąd ten pomysł? Narzucają go bezpośrednio przepisy, a konkretnie wymogi dotyczące wyposażenia rowerów. Każdy jednoślad poruszający się po drogach publicznych musi być wyposażony w:
Lista wydaje się długa? To tylko wrażenie. Szczególnie że sprawny rower musi mieć co najmniej jeden hamulec – inaczej nie da się go zatrzymać. Poza tym każdy dba o posiadanie w rowerze dzwonka – który pozwoli odgonić pieszych ze ścieżki rowerowej, a światła odblaskowe są montowane przez producenta już na etapie produkcji jednośladu. Co z oświetleniem pozycyjnym? Kierowcy zazwyczaj doposażają w nie rower zaraz po zakupie. Tylko że sama obecność światełek nie wystarczy. Może się okazać, że podczas zimowego postoju w piwnicy czy garażu, wyczerpały się w nich baterie. W efekcie nie zadziałają, zatem tak jakby ich nie było...
Oczywiście warto pamiętać o tym, że rowerzyści nie mają obowiązku jazdy przez całą dobę na świetle pozycyjnym przedni i tylnym. Obowiązek ten pojawia się dopiero po zmroku. Gdy policjanci zauważą rower jadący bez świateł w wieczornych ciemnościach, mogą zatrzymać rowerzystę do kontroli drogowej. I ta pewnie zakończy się dla niego dość dotkliwym mandatem. Ten będzie wynosił od 50 do nawet 200 zł. Ewentualnie skrajnie złośliwy funkcjonariusz, w przypadku skrajnie dyskutującego rowerzysty, może uzupełnić grzywnę o kwotę na poziomie 500 zł za spowodowanie zagrożenia dla bezpieczeństwa ruchu drogowego.
Dokładne przyjrzenie się liście obowiązkowego wyposażenia roweru prowadzi do jeszcze jednego wniosku. Zauważyliście że ustawodawca nie zapisał na niej kasku ochronnego? Choć może on uratować życie podczas kolizji np. z pojazdem lub zwykłej przewrotki w czasie jazdy, nie jest obowiązkowy. To jednak jeszcze nie oznacza, że można o nim zapomnieć. Zalecamy aby każdy rowerzysta miał na głowie kask w czasie jazdy. To jedno. Drugą kwestią jest to, że kask nadal nie oznacza nieśmiertelności. To bardzo ciekawy i wielokrotnie opisywany problem. Wielu rowerzystów po założeniu kasku zaczyna się czuć znacznie pewniej i jeździ szybciej oraz ryzykowniej. Kask na głowie sprawia, że nagle przyspieszamy. Nie wpadnijcie w tę pułapkę.