Ostatnie egzemplarze Lamborghini spłonęły na statku. Producent przywróci 15 sztuk

O niezwykłym pechu mogą mówić klienci Lamborghini, którzy zamówili 15 ostatnich egzemplarzy Aventadora. Wszystkie samochody spłonęły na statku Felicity Ace, który na koniec poszedł na dno. Producent obiecał, że klienci mogą spać spokojnie - dostaną swoje samochody.

Minął już prawie miesiąc, odkąd na samochodowcu Felicity Ace wybuchł pożar. Statek przez kolejne dni dryfował w pobliżu Azorów, a na końcu zatonął. Załogę ewakuowano bardzo szybko, ale nie udało się uratować kilku tysięcy aut, które poszły na dno.

Więcej informacji na tematy motoryzacyjne znajdziesz na stronie Gazeta.pl

Na pokładzie znajdowały się samochody wyprodukowane przez Grupę Volkswagen, a wśród nich 85 egzemplarzy Lamborghini. W tym pakiecie znalazło się 15 ostatnich egzemplarzy modelu Aventador, którego produkcja właśnie została zakończona.

Pożegnalna wersja Ultimate miała trafić do klientów w Ameryce Północnej. Tak się jednak nie stało. Lamborghini postanowiło wybrnąć z sytuacji i zaproponowało wznowienie produkcji samochodu.

Stephan Winkelmann, szef Lamborghini, potwierdził te rewelacje podczas spotkania z amerykańskimi i brytyjskimi dziennikarzami. Przyznał, że będzie to trudne zadanie, ale klienci muszą się uzbroić w cierpliwość, a w końcu dostaną swoje upragnione auta.

Zobacz wideo

W drodze jest już co prawda następca modelu Aventador, ale włoska stajnia nie potwierdziła, czy nastąpi opóźnienie w jego premierze. Wyprodukowanie kilkunastu egzemplarzy będzie wymagało przestawienia wielu procesów w niedużej fabryce znajdującej się we włoskim Sant Agata Bolognese.

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.