Dlaczego wielu kierowców już po zaparkowaniu jeszcze skręca koła? To zabezpieczenie

Skręcone koła na postoju to wcale nie wynik słabych umiejętności kierowcy. To raczej sposób na zabezpieczenie pojazdu przed stoczeniem się. I nie, efekt nie prowadzi do szybszej usterki.

Kolejne porady eksploatacyjne publikujemy również w serwisie Gazeta.pl.

Bardzo często jest tak, że na twarzy prowadzącego widzącego samochód zaparkowany na skręconych kołach, pojawia się uśmiech politowania i wyższości. Powód? Dobry kierowca nigdy nie parkuje na skręconych kołach. Dobry kierowca wie, że po zatrzymaniu auta kierownicę trzeba ustawić w punkcie początkowym. Zanim jednak część czytelników zwróci uwagę na fakt, że taki właśnie sposób myślenia może być prawidłowy, powinni oni uświadomić sobie jedną kwestię. Czasami kierujący z premedytacją skręca koła w aucie. Bo to stanowi formę zabezpieczenia pojazdu.

Zobacz wideo Wiedzieliście o zasadzie "10 metrów"? Chodzi o parkowanie

Skręcone koła zablokują auto. Zablokują je na krawężniku

W sytuacji, w której dana osoba kieruje starym autem, w którym hamulec ręczny działa delikatnie mówiąc wątpliwie, warto pomyśleć o skręceniu kół w stronę krawężnika podczas parkowania równoległego. Co to daje? Załóżmy, że podczas zatrzymania hamulec ręczny puści. W takim przypadku auto nie stoczy się na pojazd stojący przed nim lub po prostu nie zjedzie ze wzniesienia, a zatrzyma się właśnie na krawężniku.

Skręcone koła na postoju oznaczają usterkę?

I choć w tym punkcie sprawa może się wydawać dość jasna. Nadal jasna nie jest. Bo kierowca, który postanowi pokopać w temacie, dość szybko trafi na fora internetowe. A na nich pojawia się informacja mówiąca o tym, że parkowanie na skręconych kołach może doprowadzić do przyspieszonej usterki pompy wspomagania układu kierowniczego lub elementów przedniego zawieszenia. Taka deklaracja brzmi dość groźnie. Zaalarmuje zatem każdego właściciela samochodu. Ile jednak jest w niej prawdy?

Gdy skręcisz koła, padnie pompa wspomagania. To tylko mit!

Straszenie usterką pojazdu pojawiającą się po skręceniu kół na postoju na szczęście spokojnie można włożyć między legendę o czarnej wołdze a legendę o Bazyliszku. I powody przemawiające za tym są trzy. Po pierwsze każda pozycja przyjęta chociażby przez wahacz czy drążek jest pozycją roboczą. Po drugie po wyłączeniu silnika pompa wspomagania przestaje pracować. Ciężko zatem uwierzyć, że mogłaby się mocniej zużywać. Po trzecie nawet jeżeli skręcone koła miałyby mieć jakiś wpływ na szybsze pojawienie się usterki, wpływ ten byłby długofalowy i raczej marginalny. Jedno parkowanie na skręconych kołach nie może od razu uszkodzić pompy.

Taka analiza prowadzi do jednego wniosku. Lepiej jest skręcić koła i liczyć się z tym, że być może kiedyś zużyje się pompa wspomagania układu kierowniczego (a tak czy tak kiedyś się zużyje), niż z własnej kieszeni pokrywać dziesiątki tysięcy złotych kosztów naprawy innych pojazdów po stoczeniu się auta. To chyba dość oczywiste.

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.