Kolejne porady eksploatacyjne z zakresu oszczędności i ekonomicznej jazdy znajdziesz w serwisie Gazeta.pl.
W przypadku zakupu samochodu przez prywatnego kierowcę w Polsce kluczowe są dwa słowa. Mowa o koszcie eksploatacji – ale całkowitym koszcie. I choć znaczącą rolę w tym przypadku ma oczywiście utrata wartości, drugim punktem są wydatki związane z jazdą. Zalicza się do nich koszt zakupu paliwa, przeglądy, ubezpieczenie czy ewentualne naprawy. Jak duży udział mają wydatkowane na ten cel sumy w koszcie posiadania pojazdu (TCO)? Według ostrożnych szacunków i w przypadku auta prywatnego może to być nawet 20 proc.
20 proc. całkowitego kosztu użytkowania pojazdu to przy trzy- lub czteroletniej jeździe kwota sięgająca często kilkudziesięciu tysięcy złotych. A tak potężna skala sprawia, że dobór odpowiedniego auta – a więc chociażby takiego, które spala mniej i jest dobrane do warunków eksploatacji – może przynieść zasadnicze oszczędności. Dziś przygotowaliśmy zatem trzy sposoby na zredukowanie kosztów eksploatacji. I o każdym z nich kierowca powinien pomyśleć już w momencie zakupu samochodu – bez względu na fakt czy kupuje nowy pojazd, czy używany.
Wyobraźmy sobie, że kierowca porusza się głównie w ruchu miejskim. Jeżeli 90 proc. czasu eksploatacji spędza na miejskich ulicach, nie potrzebuje ogromnego bagażnika czy wielkiego auta. Potrzebuje natomiast bezproblemowości i niskiego spalania. A to bez wątpienia są w stanie zapewnić samochody hybrydowe. Idealny przykład? Warto spojrzeć chociażby na spalinowo-elektryczne Toyoty miejskie.
Hybrydowy Yaris spali w mieście podczas oszczędnej jazdy 4,5 litra benzyny na 100 km. W tym samym czasie 100-konny, doładowany benzyniak, ale nie wspierany przez silnik elektryczny, potrzebuje w małym aucie miejskim nawet dwukrotnie wyższej dawki paliwa. Wniosek? W hybrydzie koszt zakupu paliwa jest o połowę niższy.
Siłą klasycznych hybryd jest prostota. Często mają wolnossące silniki spalinowe, proste motory elektryczne i niewielką baterię. Co się jednak stanie, gdy układ ten się skomplikuje przy pomocy wersji plug-in? Kierowca choć więcej zapłaci za auto, może też więcej zaoszczędzić.
No dobrze, za przykład w tym przypadku weźmy Volkswagena Tiguana eHybrid. To naprawdę przestronny SUV, który po nocnym ładowaniu z gniazdka, realnie pokona nawet 45 km na prądzie. Jako że akumulator auta mieści nieco ponad 9 kWh prądu, dystans 45 km będzie oznaczał koszt na poziomie 6,5 zł. Kwota może spaść do okrągłego zera. Stanie się tak np. w sytuacji, w której kierowca ma w domu instalację fotowoltaiczną. Pokonując brakujące do setki 55 km, Tiguan spali 3,8 litra benzyny. To przy dzisiejszych cenach daje jakieś 26 zł.
Generalnie zdecydowana większość kierowców w Polsce porusza się przede wszystkim w ruchu miejskim i okołomiejskim. Co jednak w sytuacji, w której kierujący dużo podróżuje? Tutaj recepta cały czas jest ta sama. Najlepiej podczas długich podróży poza miastem sprawdzi się jeden z nowoczesnych i małolitrażowych diesli. Jednostki produkowane przez Francuzów (dCi i HDi) czy Niemców (TDI) są w stanie pokonać 100 km poza miastem zużywając na tym dystansie nawet mniej niż 4 litry oleju napędowego.