23-latek z powiatu kutnowskiego (woj. łódzkie) najwyraźniej naoglądał się zbyt wielu amerykańskich filmów i postanowił - podobnie jak przestępcy za oceanem - dorobić się majątku w nielegalny sposób. Przygotował więc napad na znajdującą się w Kutnie stację paliw.
Jak poinformowała właśnie lokalna policja, 6 marca po godz. 23 mężczyzna wbiegł zamaskowany do budynku stacji z metalowym prętem w ręku. Groźbami zastraszył pracowniczkę stacji i zażądał pieniędzy. Ta spełniła jego żądania i oddała pieniądze z kasy.
Cały napad trwał zaledwie kilkadziesiąt sekund, ale 23-latek nie zgarnął zbyt wiele, bo ledwie niecały tysiąc złotych. Przy dzisiejszych cenach paliwa - którego na stacji jest przecież pod dostatkiem - jest to kwota bardzo skromna. Z tym, co zrabował uciekł jednak w nieznanym kierunku.
Mężczyzna nie cieszył się jednak długo pieniędzmi. Policja - jak sama tłumaczy - śledczy z komendy w Kutnie przeprowadzili oględziny miejsca zdarzenia, zabezpieczyli ślady i nagrania z monitoringu. W sprawę włączył się dzielnicowy rejonu, w którym doszło do napadu. Przeprowadzono analizę zgromadzonych materiałów i dokonano "rozpoznania środowiska" - tłumaczą funkcjonariusze.
Już 8 marca kryminalni z kutnowskiej komendy trafili na trop podejrzanego i zatrzymali 23-latka. Znaleźli też jego auto, w którym ukrywał narzędzie wykorzystane podczas rozboju (policja nie przyznała, czy udało się odzyskać skradzione pieniądze). Zarzuty mężczyzna usłyszał jeszcze tego samego dnia i od razu przyznał się do winy.
Za napad na stację paliw grozi mu teraz bardzo surowa kara. Najbliższe 12 lat może spędzić za kratkami.