Kolejne porady dotyczące LPG i oszczędności na paliwie znajdziesz w serwisie Gazeta.pl.
Bardzo często mówi się o tym, że w nowoczesnych silnikach benzynowych posiadających bezpośredni wtrysk paliwa, nie da się zamontować instalacji gazowej. Oczywiście, że się da – informacja mówiąca o braku takiej możliwości jest raczej skrótem myślowym. Gazownicy opracowali już tego typu układy i co więcej, są one eksploatowane oraz sprawdzają się. Niestety mają pewną wadę – chodzi o wysokie koszty montażu, które ograniczają oszczędności. Ale po kolei...
Czemu w silniku z wtryskiem wielopunktowym montaż instalacji LPG jest łatwiejszy, a w przypadku wtrysku bezpośredniego przez pewien czas nie był możliwy? Chodzi tu przede wszystkim o samą zasadę wtrysku. Przy układach MPI paliwo jest podawane już w układzie dolotowym. Przy wtrysku bezpośrednim wtryskiwacz jest wprowadzony do komory spalania. O ile w pierwszym przypadku wtrysk benzyny można wyłączyć bez żadnego problemu, o tyle w drugim możliwości dezaktywacji fabrycznego wtryskiwacza nie ma.
Benzyna w bezpośrednim wtrysku nie tylko tworzy mieszankę paliwową, ale też smaruje i chłodzi sam wtryskiwacz oraz czyści jego końcówkę z sadzy. Bez paliwa ten by się uszkodził już po pokonaniu kilku kilometrów. To raz. Dwa bezpośredni wtrysk w ułamku sekundy reaguje na zmiany warunków pracy silnika. Sterowniki LPG przez lata nie potrafiły tak działać.
Gazownicy świadomi tego ograniczenia dość szybko przystąpili do pracy. A pierwszym ich pomysłem był identyczny jak w silnikach MPI wtrysk sekwencyjny. Tak, podawał on gaz do komory spalania. LPG nie jest jednak spalane samodzielnie. To jedynie instalacje dotryskowe. Bo wtryskiwacze benzynowe cały czas muszą pracować – a zakres ich pracy zawiera się w przedziale od 10 do 25 proc. Dotrysk benzyny choć konieczny, ogranicza opłacalność montażu tej instalacji.
Dobra informacja? Instalacje tego typu są od kilku lat dopracowywane. A to sprawia, że pracują coraz bardziej efektywnie, a do tego wymagają coraz mniejszego dotrysku benzyny. Zła informacja? Dopóki LPG w silniku z bezpośrednim wtryskiem będzie wymagać dotrysku benzyny, dopóty kierowca musi pokonać większą ilość kilometrów, aby zwrócił się koszt montażu i aby układ zaczął generować oszczędności. Poza tym warto też pamiętać o wyższym koszcie montaż takiego układu. Za instalację IV generacji trzeba zapłacić od blisko 5 do nawet 7 tys. zł. Instalacja w silniku MPI kosztuje dla porównania od 3 do 4 tys. zł.
Układy sekwencyjne z dotryskiem benzyny oczywiście nie są ostatnim słowem producentów instalacji LPG. Opracowali oni też układy V i VI generacji, w których silnik z bezpośrednim wtryskiem nie zużywa bezołowiowej wcale. W nowszych instalacjach gazowych do podawania LPG do komory spalania wykorzystuje się wtryskiwacze fabrycznie zastosowane przez producenta. To wymaga zamontowania teflonowych wkładek we wnętrzu wysokociśnieniowej pompy benzyny zamontowanej w silniku, a następnie podłączenia do niej dodatkowej pompy nadciśnieniowej dostarczającej gaz. Taki schemat sprawia, że do komory spalania za pośrednictwem fabrycznych wtryskiwaczy bezpośrednich przez cały czas dostarczane jest wyłącznie LPG.
Instalacje VI generacji dedykowane silnikom benzynowym z bezpośrednim wtryskiem bez wątpienia brzmią kuszącą. Przywracają oszczędności wynikające z jazdy na LPG i sprawiają, że niwelowane są różnice w zasadzie działania w stosunku do układów znanych z silników MPI. Niestety w tej pięknej historii są też i ciemniejsze aspekty. Po pierwsze tak głęboka modyfikacja oznacza de facto utratę gwarancji na silnik. Warto o tym pamiętać. Po drugie jest jeszcze kwestia... ceny.
Na jednej ze stron reklamujących usługi gazownicze, można znaleźć informację mówiącą o tym, że ceny instalacji gazowych VI generacji ZACZYNAJĄ się już od 11,5 tys. zł. Kwota jest trzykrotnie wyższa od układów dobrej klasy dedykowanych silnikom MPI. A to trzykrotnie zwiększa też przebieg konieczny do amortyzacji kosztu montażu i wygenerowania pierwszych realnych oszczędności. W skrócie, w autach flotowych jeżdżących dużo być może taka modyfikacja ma sens. W prywatnej eksploatacji zdecydowanie nie. Przynajmniej dopóki cena instalacji nie spadnie i to dość wyraźnie.